poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 25

Obudziłam się słysząc stukanie kropel deszczu o szyby. Przez uchylone okno wpadało zimne powietrze. W tej chwili leżenie w wygodnym łóżku, pod ciepłą kołdrą, sprawiło, że poczułam się bardzo błogo. Do tego znajdowałam się w objęciach Lokiego, co również było całkiem przyjemne. Chociaż on zdecydowanie, nie ogrzewał, jego skóra zawsze pozostawała zimna. Zastanawiało mnie to, uznałam więc, że zapytam przy najbliższej okazji. W tym momencie miałam ochotę na jeszcze chociażby krótką drzemkę. Dlatego przewróciłam się na drugi bok, wtuliłam z powrotem w Lokiego, który najwyraźniej swoje wieczorne zamiary, postanowił spełnić rano.
- Jeszcze pięć minut. - Wymamrotałam, czując jego rękę sunącą pod kołdrą po moim biodrze. Mogłabym się z nim trochę podroczyć i tak stanowczo zbyt często mu ulegałam i dostawał to czego chciał, ale nie byłam jeszcze do końca rozbudzona, przez co bardzo łatwo mu się poddawałam. Zdjął ze mnie kołdrę, otworzyłam więc oczy, chcąc odzyskać źródło przyjemnego ciepła. Oczywiście, Loki nie dał mi takiej możliwości. Zanim zdążyłam się rozejrzeć, przewrócił mnie na plecy i znalazł się nade mną, przypierając mnie do łóżka. Na szczęście mój niedawno porządnie poturbowany organizm nie zaprotestował.
- Zimno. - Stwierdziłam, czując kolejną falę chłodnego powietrza, które dostało się do pomieszczenia.
- Zaraz będzie ciepło.
- Czy tobie to tylko jedno w głowie? - Zapytałam, widząc pożądanie w jego oczach. Nie uzyskałam odpowiedzi. Loki zajął się pozbawianiem mnie ubrań i obdarowywaniem bardzo namiętnymi pocałunkami każdego odkrytego kawałka ciała.
- Nie chcę ci przerywać, ale w każdej chwili ktoś może tutaj wejść.
Loki machnął tylko ręką w kierunku drzwi. Usłyszałam dźwięk jakby przekręcanie klucza w zamku.

***
Leżałam głowę opierając na jego ramieniu. Pod dłonią, czułam spokojne bicie jego serca. 
- Zawsze masz taką zimną skórę. Dlaczego? - Zapytałam, niby w zamyśleniu. Tak jak sądziłam, pytanie mu się nie spodobało.
- To rodzinne. - Nie o taką odpowiedź mi chodziło. Postanowiłam zaryzykować i pytać dalej.
- To znaczy? Wiem, że Odyn nie był twoim ojcem, a powiesz mi kto nim był? - Uniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Nie. - Ton jego głosu wyraźnie sugerował, że mam nie zadawać kolejnych pytań. Poczekałam chwilę, żeby się uspokoił, 
- Dlaczego? - Najwyraźniej zadałam o jedno pytanie za dużo, bo Loki odsunął mnie od siebie i zaczął się zbierać do wyjścia. - Zaczekaj. - Złapałam go za rękę, wiedziałam, że jeśli teraz ustąpię to już się nie dowiem. - Proszę, powiedz mi. - Nastała długa cisza. Nie wiedziałam czy udało mi się go przekonać. Delikatnie pociągnęłam go z powrotem, zachęcając żeby usiadł obok mnie. Cierpliwie czekałam, aż sam zacznie mówić.
- Jestem Jotunem.
Nadal niczego nie rozumiałam. Dla kogoś, kto mieszkał w Asgardzie wszystko zapewne byłoby jasne, ale niestety nie dla mnie.
- Co w tym złego?
- Dla ciebie nic. Bo nikt przez całe życie nie wmawiał ci, że to potwory. Bo nigdy nie słyszałaś jak ktoś kogo uważałaś za swojego brata wypowiada się o nich z pogardą. Tylko przez to kim jestem, Odyn zawsze chciał, żeby to Thor objął władzę. Jeszcze liczył na to, że nigdy nie poznam prawdy.
  Odczekałam chwilę chcąc się upewnić, że skończył. Teraz przynajmniej rozumiałam skąd nienawiść do Odyna i chęć zabicia Thora. Gdy mówił czułam złość w jego głosie, jednak teraz nie potrafiłam odgadnąć jego uczuć. Zrobiło mi się go żal. Choćbym chciała coś zrobić, nie zmienię tego co już się stało. Objęłam go ostrożnie, nie byłam pewna jak zareaguje. Nie spotkało się to jednak z sprzeciwem.
- Jak się dowiedziałeś?
- Byliśmy w Jotunheim, gdzie przez tego durnia Thora zostaliśmy zaatakowani. Normalnie dotyk lodowego giganta wywołuje odmrożenia, jednak gdy jeden z nich złapał mnie za rękę, zaklęcie rzucone przez Odyna musiało zostać przerwane i moja ręka na chwile odzyskała dawną barwę. Po powrocie do Asgardu tylko potwierdziłem moje podejrzenia.
- Pokażesz mi?
- Nie spodoba ci się.
- Pozwól, że sana zdecyduję.
Odsunęłam się kawałek i obserwowałam. Byłam przyzwyczajona do patrzenia jak czyjś wygląd zmienia się w kilka sekund. W końcu wychowałam się między wilkołakami. Loki zamknął oczy, a po chwili jego dłonie zaczęły robić się niebieskie, minęło kilka sekund, a po wcześniejszym kolorze skóry nie został nawet ślad. Gdy otworzył oczy okazało się, że również zmieniły kolor, teraz były czerwone. Położyłam dłoń na jego policzku, nie poczułam nic co by świadczyło o tym, że odmroziłam sobie rękę. Całe szczęście, bo niedawno zniknął ból po oparzeniach. Przysunęłam się więc bliżej i pocałowałam go. Wydawał się tym mocno zaskoczony i szybko przerwał pocałunek.
- Widzisz? Nic się nie zmieniło. Nadal cię kocham. - Powiedziałam, gdy jego skóra przybrała dawną barwę. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Loki poszedł otworzyć, rozmawiał przez chwilę ze strażnikiem przy drzwiach, jednak nie słyszałam o czym. Musiało to być coś ważnego, bo po krótkiej rozmowie wyszedł.
***
Njord, niecierpliwie czekał na Lokiego w sali tronowej. Powiedział strażnikom, że to bardzo pilne, dzięki temu nie musiał długo czekać. Wiedział, ze rozmowa, która go czeka nie będzie łatwa. Przed przybyciem do Asgardu uzgodnił jeszcze wszystko z Thorem. Teraz wszystko zależało od wyniku tej rozmowy. 
- Witaj, Loki. - Powiedział, gdy tylko ten wszedł do sali.
- Witaj. Co takiego się stało, że nie uprzedziłeś mnie wcześniej o swym przybyciu? 
- Sprawa jest poważna, nie było czasu czekać. Wczoraj przybył do mnie twój brat, z prośbą o pomoc. To co usłyszałem było dla mnie niemiłym zaskoczeniem. Jak mogłeś oskarżyć go o zamordowanie Odyna?
- Thor wraz z kilkoma śmiertelnikami są zbiegami. Ciąży na nich wyrok śmierci, ukrywanie ich jest przestępstwem. Rozumiem, że ty jedynie ich pojmałeś.
- Źle zrozumiałeś. Oni są pod moją ochroną. Thor chce dojść do porozumienia, a ja jestem tu, żeby mu w tym pomóc. Proszę oto warunki dalszego pokoju między naszymi królestwami. Podpisz to i rozstańmy się w zgodzie. - Oznajmił twardo Njord, wyciągając zwinięty kawałek papieru i podając Lokiemu.
- Dlaczego Thor sam nie przyszedł mi tego dać? - Zapytał.
- Dobrze wiesz dlaczego. - Odparł Njord i zapadła pełna napięcia cisza. Loki uważnie przeczytał wiadomość. Na koniec zwinął ją i oddał właścicielowi. 
- Nie widzę żadnego powodu dla którego miałbym to podpisać. Oferujecie mi zachowanie władzy, jednak pod ścisłą kontrolą mego brata, który oczywiście ma zostać uniewinniony.  Do tego mam wycofać swoich żołnierzy z Midgardu i zagwarantować, że już nigdy nie spróbuję zaatakować Ziemi. Co zyskam, jeżeli to podpiszę? 
- Unikniesz kolejnej wojny. Tysiące ludzi zachowa życie. Pamiętaj, że twoje wojsko nie jest już tak potężne. Straciłeś wielu żołnierzy w Midgardzie. Jeżeli przegrasz trafisz do więzienia, a twoja ukochana może zginąć. Zastanów się jeszcze. 
- Nie podpiszę tego. Zmarnowałeś tylko swój i mój czas. Thor nie ma żadnych praw do tronu, a co do liczby żołnierzy, to nie zapominaj, że oprócz Asgardu podlega mi jeszcze kilka innych królestw. Nie odważysz się wypowiedzieć mi wojny.
Było dokładnie tak jak Njord się spodziewał. Loki był uparty i zbyt pewny swojego zdania, żeby zgodzić się na jakiekolwiek warunki. 
- Zastanów się jeszcze i odpowiedź wyślij mi przez posłańca za dwa dni.      
     

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 24

Musiałam przyznać, że uzdrowiciele tutaj potrafili zdziałać cuda. Na Ziemi zanim poczułabym się lepiej minęłoby zapewne kilka tygodni, o ile w ogóle zdołaliby mi pomóc. A tu proszę, kilka dni i mój stan mocno się poprawił. Do pełni zdrowia, wciąż trochę mi brakowało, ale oddychałam już w miarę normalnie i żebra też tak bardzo nie bolały. Jedynie oparzenia na dłoniach nie goiły się zbyt szybko. Wciąż bardzo bolały, gdy próbowałam poruszyć palcami, czy coś złapać. Skazana byłam na leżenie i patrzenie przed siebie. Wstałam raz, za zgodą uzdrowiciela, jednak po paru krokach zaczęłam mieć drobne problemy z oddychaniem i skończyła się moja wycieczka.
Bardzo ucieszyła mnie wizyta Anais. Udało nam się zachować w sekrecie przed Lokim, że pomogła mi przy próbie uwolnienia Thora. Jednak nie widziałyśmy się od tego czasu. Polubiłam ją, mimo naszej krótkiej znajomości. Ufałam jej jakbyśmy znały się już od kilku lat. Pierwszy raz miałyśmy okazję spokojnie porozmawiać, a nie wspólnie zastanawiać się jak ocalić komuś życie. Korzystałyśmy z tego, opowiedziałam jej trochę o moim życiu na Ziemi, a ona opowiedziała mi o sobie. Niestety czas przy żartach i opowieściach szybko minął i Anais musiała wrócić do swoich obowiązków. Gdy wyszła, wpadłam na pewien pomysł. Poprosiłam służącą, aby wieczorem przygotowała mi gorącą kąpiel. Obawiałam się najpierw, że się nie zgodzi, jednak nie napotkałam się ze sprzeciwem. Pozostało mi więc czekać do wieczora.

***

Władca Wanaheim, okazał się bardzo życzliwy i chętnie przyjął avengersów w swoim zamku. Nie chcieli tracić czasu, poprosili więc o rozmowę najszybciej jak się da. W miarę możliwości bez świadków. Njord doskonale wiedział, dlaczego tak bardzo im na tym zależy.
- Wejdźcie. - Powiedział, otwierając drzwi do niewielkiego, jasnego pomieszczenia. Było tam tylko biurko i kilka krzeseł. - Tutaj nikt nie będzie nam przeszkadzał. Domyślam się po co przybyliście, jednak chciałbym usłyszeć co dokładnie się się stało? - Powiódł ciemnymi oczami po wszystkich po kolei. Nie był już młody i widać było, że on również nie ma ostatnio lekko.
-Nie wiem zbyt wiele o tym co się działo po moim odejściu z Asgardu. - Zaczął Thor. - Byłem pewien, że Loki nie żyje, a królestwo zostawiłem pod opieką Odyna. Wszystko się wydało dopiero, gdy zaatakował Midgard.
- No właśnie, jak wyglądał ten atak? Ilu mniej więcej było żołnierzy? Jak dobrze byli wyszkoleni?
- Zaskoczył nas. - Odparł  Rogers. - Wszystko musiało być dokładnie zaplanowane. Z tego co wiemy żołnierze zaatakowali wszystkie najważniejsze punkty obrony. Uniemożliwili komunikowanie się, czy wezwanie pomocy. Byli świetnie wyposażeni i wyszkoleni. Gdy przyszli po nas walka praktycznie była już przegrana. 
- Powiem szczerze nie wygląda to dobrze. A nawet fatalnie. Rozumiem, że przyszliście tutaj prosić o pomoc w pokonaniu go. Niestety nie dysponuję armią na tyle liczną, żeby móc zaatakować Asgard. Nawet gdyby, to mamy jeszcze jeden problem. Thor, przed odejściem do Midgardu, zrzekłeś się dobrowolnie władzy. Prawo nie przewiduje, abyś mógł teraz zasiąść na tronie. Jeżeli nawet wygramy, królestwo pozostanie bez władcy i będzie jeszcze gorzej.- Njord odchylił się na krześle i przetarł twarz dłońmi. Wszyscy wiedzieli, że sytuacja jest beznadziejna, ale liczyli, że będzie można jeszcze coś zrobić.
- Musi być coś co możemy zrobić. Jakiś słaby punkt. Cokolwiek co możemy wykorzystać. - Powiedział Barton..
- A ta dziewczyna? - Odezwał się Stark. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - Ta, która wykradła jego berło z T.A.R.C.Z.Y, pomagała mu przy ataku na Ziemię i uratowała go w dniu, gdy uciekliśmy.
- Sądzisz, że to wciąż ta sama? - Zapytała z powątpiewaniem Wdowa. - Dlaczego, Loki miałby zabrać ją do Asgardu?
- Jestem pewien, że to ta sama dziewczyna. Może on do niej coś czuje? Można by to jakoś wykorzystać.
- Loki? Do śmiertelniczki? Nie wydaje mi się i skąd ta pewność?
- Ładna była to zapamiętałem. - Wdowa słysząc to zdanie tylko pokręciła głową z dezaprobatą. Najwyraźniej wciąż nie przekonana.
- On może mieć trochę racji. - Powiedział Thor. - Ta dziewczyna próbowała mnie uwolnić, ale nas złapali. Sądziłem, że Loki ją zabije, jednak nic jej nie zrobił.
- Wystarczy na dzisiaj. - Zarządził Njord. - Udam się jutro do Asgardu, spróbuję się czegoś dowiedzieć. Jak wrócę zdecydujemy co dalej.

***
Nadszedł upragniony wieczór. Przez moment nasłuchiwałam, czy ktoś nie nadchodzi. Z tego co zauważyłam przez ostatnie kilka dni miałam teraz co najmniej jakąś godzinę zanim ktoś przyjdzie. Ostrożnie zdjęłam opatrunki z dłoni. Moje palce wciąż nie były do końca sprawne dlatego zajęło mi to więcej czasu niż sądziłam. Wstałam czując tylko niewielki ból, więc było lepiej niż ostatnim razem. Zdążyłam zrobić zaledwie kilka kroków, gdy usłyszałam ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi.
- Zrobiłeś to specjalnie. - Stwierdziłam, zawiedziona, że z mojego planu nic nie wyjdzie.
- Ale co? - Loki był wyraźnie zaskoczony moim niezadowoleniem z jego wizyty.
- Przyszedłeś wcześniej niż zwykle.
- Sądziłem, że się ucieszysz.
- No tak, ale to oznacza, że z mojej kąpieli nic nie będzie.- Westchnęłam, spoglądając na drzwi do łazienki, gdzie czekała gorąca woda. Odwróciłam się z powrotem w stronę Lokiego, który szedł w moją stronę. Coś w jego spojrzeniu podpowiadało mi, że szybko sobie nie pójdzie.
- Kąpiel, tak?
- Taak... Właśnie, ale ty nie jesteś mi do tego potrzebny. - Dużo zastanawiałam się nad ostatnimi wydarzeniami. Nie potrafiłam tak po prostu zapomnieć o tym co chciał zrobić. Dlatego postanowiłam na razie dać sobie spokój z jakąkolwiek bliskością. Sądziłam, że będzie to łatwe, byłam pewna, że Loki wciąż jest na mnie zły. Jednak najwyraźniej nie, przynajmniej jego zachowanie na to nie wskazywało.
- Może jednak? -  Przesunął palcami po zapięciu od mojej sukienki, wyraźnie coś sugerując.  Po czym przyciągnął mnie bliżej. Zgodnie z moim wcześniejszym postanowieniem nie powinnam do tego dopuścić, albo go odepchnąć. Nie potrafiłam jednak się na to zdobyć. Dlaczego po tym wszystkim coś wciąż mnie do niego ciągnęło? Uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy i  to był błąd. To wcale nie pomogło zakończyć tej sytuacji. W momencie, gdy mnie pocałował wszystkie moje postanowienia szlag trafił. Jego palce znów powędrowały do zapięcia od sukienki, która chwilę później podobnie jak reszta ubrań wylądowała na podłodze.
- Co ty wyprawiasz? - Zapytałam, gdy wziął mnie na ręce.
- Wspominałaś, że chcesz się wykąpać. Ubrania nie są ci do tego potrzebne. - Stwierdził, kierując się  w stronę łazienki.
- Przyznaj się, po prostu znalazłeś pretekst, żeby mnie rozebrać.
- Nie potrzebuję pretekstu i tak mi nie odmówisz. - Powiedział, gdy siedziałam już w cieplutkiej wodzie.
- Akurat. - Wymamrotałam, oburzona i zanurzyłam się głębiej. Nie zamierzałam pozwolić, żeby zepsuł mi chwilę relaksu, dlatego przymknęłam oczy i kompletnie go ignorowałam. Loki najwyraźniej nie zamierzał dać mi zapomnieć o swojej obecności. Po chwili poczułam jak jego ręce przesuwają się po moim ciele od ramion w dół. Otworzyłam oczy i zgromiłam go spojrzeniem. Moja rosnąca irytacja, jednak tylko coraz bardziej go bawiła. Dlatego postanowiłam trochę zmienić taktykę, odprężyłam się i pozwoliłam mu kontynuować, mimo że poczynał sobie coraz śmielej.
Po pewnym czasie, gdy woda zrobiła się już znacznie chłodniejsza, uznałam, że pora zakończyć kąpiel. Loki pomógł mi wyjść i owinął mnie puszystym białym ręcznikiem. Nie dane mi było wrócić na własnych nogach, pozwoliłam się więc zanieść z powrotem do łóżka. Jednak wcale tam nie zostałam, tak jak Loki tego oczekiwał, tylko wstałam po drugiej stronie, wyjęłam czystą koszulę nocną z szafy, błyskawicznie naciągnęłam na siebie i wróciłam do łóżka. Momentalnie zakopałam się pod kołdrą po samą szyję.
- Chyba nie zamierzasz już iść spać? - Usłyszałam jego głos tuż przy moim uchu.
- Owszem i przy okazji udowodnię ci, że potrafię ci odmówić. Dobranoc. - Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu widząc jego zaskoczenie. Nie obyło się bez jeszcze kilku prób przekonania mnie, ale każda zakończyła się moim pełnym sukcesem, tak więc zasnęłam czując ogromną satysfakcje.