niedziela, 13 grudnia 2015

Hej hej, niestety nie wracam do was jeszcze z nowym opowiadaniem. Co prawda mam pewien pomysł, jednak wymaga on przemyślenia i dopracowania, więc nie mogę zdradzić wam szczegółów. Jako że nie wiem ile potrwa dopracowanie tego pomysłu, nie mogę podać wam żadnej konkretnej daty kiedy coś się pojawi. Nie chcę też zawieszać bloga, ponieważ wiem, że to zwykle niezbyt przyjemna informacja dla czytelników. Dlatego wpadłam na pomysł pewnej gry na czas zanim zacznę wstawiać normalne rozdziały, jeżeli gra się spodoba to późnej zostanie jako urozmaicenie bloga. No więc tak gra będzie nosić prostą nazwę "Co by było gdyby..." waszym zadaniem będzie dopisanie w komentarzu dokończenia tego zdania. W odpowiedzi na to po pewnym czasie pojawi się krótka historyjka nawiązująca do tematu który powstanie. Dokończenia mogą być śmieszne i łączyć kilka filmów. Jak to będzie wyglądać zależy od was. Mam nadzieję, że gra się spodoba i blog nie będzie świecił pustkami w przerwie między opowiadaniami. Żeby zachować porządek piszcie dokończenia pod tym postem. Zachęcam do udziału w zabawie od teraz. Pozdrawiam :)

środa, 9 grudnia 2015

Epilog


Płacz dziecka gwałtownie wyrwał mnie z głębokiego snu. Zanim jednak do końca dotarło do mnie co się dzieje, poczułam, że Loki wierci się na łóżku, a po chwili wstaje. Nie poruszyłam się więc, chcąc zobaczyć jak sobie poradzi.Spod przymkniętych powiek obserwowałam, jak podchodzi do kołyski i bierze chłopca na ręce. Płacz natychmiast umilkł.    
- No już, obudziłeś pół zamku, a teraz wracaj spać.
W odpowiedzi dało się słyszeć tylko ciche gaworzenie. Obserwowałam jak Loki przez chwilę chodzi po komnacie tam i z powrotem, po czym odkłada dziecko do kołyski i wraca do łóżka. Wiedziałam, że jeżeli chłopiec nie zasnął to za chwilę wszystko się powtórzy. Ledwie zdążyłam o tym pomyśleć i znów rozległ się donośny płacz.
- Co tym razem? - Mruknął Loki, niezadowolony, że znów musi wstać. Chwilę później znów pochylił się nad kołyską, a płacz zmienił się z powrotem w spokojne gaworzenie. Chłopiec najwyraźniej nie miał najmniejszej ochoty na dalszy sen. Kilka minut później, usłyszałam zniecierpliwione westchnienie i kroki w stronę łóżka. Tym razem jednak nie zauważyłam, żeby odłożył chłopca do kołyski. Zamiast tego ułożył go obok siebie na łóżku. Odczekałam jeszcze trochę, a gdy zorientowałam się, że Loki prawie zasnął, wzięłam dziecko i położyłam w kołysce, całując je w czoło.
- Prawie ci się udało. - Szepnęłam do Lokiego, który mruknął tylko coś niezrozumiałego w odpowiedzi. Resztę nocy panował spokój.


***
Pięć lat później

- Tato! Tato! Tato! Tato! - Wyspanie się przy tym małym brzdącu graniczyło z cudem. Zaczęłam się zastanawiać czy kiedykolwiek skończą mu się pomysły na powód wpadania o świcie, z wrzaskiem do naszej komnaty.
- Twój syn cię woła. - Powiedziałam szturchając Lokiego w bok. Po chwili drzwi otworzyły się i dało się słyszeć tupot bosych stóp po podłodze, a następnie coś z impetem uderzyło w łóżko. Narfi, widząc, że Loki nie reaguje na jego wołania, zaczął przekradać się po łóżku. Nie wiedziałam co kombinuję, jednak wyraźnie tłumił śmiech, ostrożnie wziął jedną z poduszek i zaczął okładać nią Lokiego. Zauważyłam, że chłopiec bije tylko iluzje, chciałam mu o tym powiedzieć, jednak nie zdążyłam. Narfi, krzyknął przestraszony, gdy został porwany w powietrze, jednak kiedy tylko zorientował się, że znajduje się w ramionach ojca natychmiast wybuchnął śmiechem.
- Chciałeś mnie przechytrzyć?
- Nie - Odparł Narfi robiąc minę niewiniątka. W momencie znów wybuchnął śmiechem i spróbował się wyrwać, gdy Loki zaczął go łaskotać.
- Czyżby?
- Aha. - Energicznie skinął głową kilka razy najwyraźniej pewien, że tym razem uda mu się obronić. Niestety z jego obrony nic nie wyszło. - No dobrze... chciałem... chciałem... - Powiedział próbując zapanować nad śmiechem. Kiedy w końcu chłopcu udało się opanować, spojrzał na łóżko, gdzie po iluzji nie było już nawet śladu, po czym na Lokiego i zapytał: - Jak to zrobiłeś?
- Może kiedyś cię nauczę.
- Naucz teraz
- Jesteś jeszcze za mały.
Nafri wciąż patrzył błagalnie na ojca, gdy ten postawił go na podłodze. Wiedziałam, że łatwo nie odpuści.
- Jestem już duży. - Upierał się, stając na palcach, żeby stworzyć pozory, że jest wyższy.
- Powiedziałem, za kilka lat. - Loki zmierzwił, czarne włosy chłopca, do którego chyba dotarło, że nic nie wskóra.
 ***
Obserwowałam z balkonu jak Nafri, bawi się z kolegami. Dzień był słoneczny i wyjątkowo ciepły, chłopca nie trzeba więc było namawiać, żeby poszedł bawić się na zewnątrz. Cieszyłam się, że po wydarzeniach sprzed pięciu lat zapanował długi i nieprzerwany spokój. Loki zaczął tolerować Thora, wciąż za nim nie przepadał, ale przynajmniej nie próbował go zabić. Najtrudniejsze chwile należały już do przeszłości. Odpędziłam napływające nieprzyjemne wspomnienia. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie. Odchyliłam głowę do tyłu, a Loki musnął wargami moje usta.
- A cóż to za okazja? - Zapytałam, odwracając się i wsuwając z powrotem w jego objęcia. Rzadko zdarzało się żeby miał czas w środku dnia, dlatego byłam niezwykle zaskoczona.
- Żadna, po prostu postanowiłem spędzić z tobą trochę czasu. Resztę dnia mamy tylko dla siebie.
Posłałam mu pełen zadowolenia uśmiech.
- A Nafri?
- Będzie pod doskonałą opieką. Nie martw się. - Odpowiedział, nachylając się, żeby mnie pocałować. Objęłam go, ulegając pieszczotom. Problem nie polegał na tym, że martwiłam się o syna, tylko że wiedziałam jak chłopiec nie znosi wszystkich opiekunek. Nie miałam pojęcia skąd wzięła się ta niechęć, jednak zawsze zaczynał przy nich psocić. Nie miałam czasu się nad tym dłużej zastanowić, bo Loki pociągnął mnie z powrotem, w stronę uchylonych drzwi do komnaty. Kiedy tylko przekroczyłam próg poczułam bardzo przyjemny zapach, który natychmiast sprawił, że zrobiłam się głodna. Spojrzałam na stół, który w tej chwili był pięknie zastawiony. Przez chwilę stałam kompletnie oniemiała. Wiedziałam, że efekt końcowy to niemal na pewno zasługa służby, co nie zmienia faktu, że nie mogłam wyjść z podziwu. Jakim cudem niczego nie zauważyłam stojąc zaledwie kilka metrów dalej na balkonie? Loki poprowadził mnie do stołu, podczas gdy ja nadal podziwiałam wszystko co się tam znajduje.
- To jak co to za okazja? - Zagadnęłam, gdy pierwsze wrażenie zdążyło ustąpić.
- Żadna, już mówiłem. Czy to takie dziwne, że chcę być miły? - Zapytał, nalewając mi wina.
- Nie, po prostu zazwyczaj się tak nie zachowujesz. - Odpowiedziałam, zerkając na talerz przed sobą. Jedzenie było tak pięknie podane, że przez chwile zastanawiałam się czy powinnam to zjeść, czy może tylko podziwiać. Gdy tylko wzięłam pierwszy kęs do ust, uznałam, że będę musiała kiedyś pogratulować kucharzowi. Zazwyczaj potrawy były bardzo smaczne, jednak tym razem po prostu przeszedł samego siebie.

Czas mijał bardzo szybko i nawet nie zauważyłam, kiedy na zewnątrz zrobiło się ciemno.
- Pięknie dziś wyglądasz. - Powiedział, posyłając mi czarujący uśmiech.
- Dziękuje. Sprawdzasz na ile powiódł się twój niecny plan upicia mnie tym winem?
- Nie taki był mój plan. - Podszedł i oparł ręce na bokach krzesła, na którym siedziałam. Po chwili poczułam jak jego dłoń przesuwa się po mojej nodze od kolana w górę, Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Loki mnie pocałował, przyciągając bliżej do siebie. Objęłam ramionami jego szyję i żarliwie oddałam pocałunek. Jego usta zsunęły się na moją szyję. Nie zamierzałam mu się sprzeciwiać. Po chwili błyskawicznie znalazłam się na łóżku.

Jakiś czas później, gdy już prawie udało mi się zasnąć usłyszałam otwieranie drzwi. Zmusiłam się, żeby otworzyć oczy i w słabym świetle wpadającym z korytarza zobaczyłam Nafriego.
- Co ty tu robisz o tej porze? Dlaczego jeszcze nie śpisz? - Zapytałam, gdy wyraźnie smutny usiadł na brzegu łóżka.
- Miałaś mi dzisiaj opowiedzieć bajkę.
Zupełnie o tym zapomniałam. Umówiłam się z nim, że co drugi dzień, będę opowiadać mu bajki przed snem. Mógł je tutaj usłyszeć tylko ode mnie, dlatego że były to bajki, które znałam z Ziemi jeszcze z dzieciństwa.
- Jest już bardzo późno. Zrobimy więc tak, teraz pójdziesz grzecznie spać, a bajkę opowiem ci jutro. Zgoda?
Chłopiec spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Mamo, a nie mogłabyś dzisiaj? Nie potrafię zasnąć i nie chcę być sam. - Wtulił się we mnie czekając na odpowiedź. Westchnęłam i pocałowałam go w czubek głowy.
- No i co ja mam z tobą zrobić? Chodź, ale jedna bajka i idziesz spać, jasne? - Zapytałam, wzięłam go za rękę i odprowadziłam do jego komnaty. Poczekałam aż ułoży się w pościeli, usiadłam obok i zaczęłam opowiadać, otulając go ramieniem. Mniej więcej w połowie, Nafri zasnął, otuliłam go więc szczelniej kołdrą i również poszłam spać.

Koniec.

Hej, wiem, że musieliście długo czekać na to zakończenie, za co was przepraszam. Dziękuję każdemu kto dobrnął do końca i mam nadzieję, że zarówno samo zakończenie jak i całe opowiadanie się spodobało. Co do pytania Candy czy będę dalej pisać? Uznałam, że odpowiem pod rozdziałem dlatego że pewnie większość z was chce poznać odpowiedź, a nie każdy czyta komentarze, No więc tak, chwilowo nie mam żadnego konkretnego pomysłu na opowiadanie. Co nie znaczy, że zamierzam porzucić bloga, jak tylko wpadnie mi coś do głowy i będzie miało to sens to na pewno napiszę. Raczej już nie związane z avengers (trzy opowiadania o tej tematyce wystarczą) chyba że chcecie kolejne to piszcie w komentarzach. No to chyba wszystko z ogłoszeń. Jeszcze raz dziękuję wam wszystkim razem i każdemu z osobna, szczególnie za komentarze i motywowanie do dalszej pracy. Pozdrawiam. :)