piątek, 12 września 2014

Ogłoszenie

Hej, witam was po naprawdę długiej przerwie, jednak nie była to moja wina po prostu nie miałam internetu. Teraz już mam nadzieję wszystko będzie okej i rozdziały będą pojawiać się regularnie, a więc już nie przedłużam i zapraszam do czytania.

Rozdział 18

Nie mogłam się doczekać, żeby wyjść z tej okropnej krainy i znów zobaczyć słońce, dlatego bez wahania weszłam do portalu. Byłam bardzo niemiło zaskoczona, gdy zamiast słońca i trawy, zobaczyłam jakieś ponure miejsce, zasnute gęstą mgłą. Rozejrzałam się, a po plecach przebiegł mi zimny dreszcz.
- Gdzie my jesteśmy? - Zapytałam.
- To Niflheimie, kraina umarłych. - Odpowiedział Thor.
- Dotrzymałam swojej części umowy. Teraz przyszedł czas na zapłatę, ojcze.
Nie miałam pojęcia o jaką zapłatę jej chodzi i dlaczego mówiąc to patrzyła na Lokiego, ale miałam złe przeczucia.
- Ojcze? O co tutaj chodzi? Jaką zapłatę?
- Proszenie mnie o pomoc wiąże się z konsekwencjami, Loki zostaje, wy możecie odejść. Drugi portal już na was czeka.
- Jak to zostaje? Przecież to kraina zmarłych, a on jeszcze żyje, musisz go wypuścić.
- Mylisz się, nic nie muszę. Chcieli przejść, żeby sprowadzić cię z powrotem, zgodziłam się i tak nie żądam wiele. Duszę osób, które zamordował domagają się sprawiedliwości, nie mam innego wyjścia.
- W ten sposób sama stajesz się mordercą, nie jesteś lepsza od niego.
- Masz trochę racji, nie wiem dlaczego tak ci na tym zależy, ale dam mu szansę. Wróćcie tutaj po niego za cztery dni, jeżeli przeżyje do tego czasu, będzie mógł odejść.
- Niech będzie. - Zgodziłam się, chociaż miałam przeczucie, że coś jest nie w porządku, zbyt jej na tym zależało, żeby tak nagle po prostu odpuścić. Dalsza rozmowa mogłaby jednak tylko pogorszyć sytuacje. Weszłam do portalu i po chwili byłam już w Asgardzie. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem wyczerpana, dlatego bardzo chętnie poszłam odpocząć.
Thor udał się do sali tronowej porozmawiać z ojcem, Odyn był wyraźnie wściekły, gdy tylko zobaczył Thora, zerwał się z tronu.
-Co to miało znaczyć?! Coś ty sobie myślał?! Zignorowałeś moje rozkazy! Ukradłeś niebezpieczne artefakty ze skarbca i przekazałeś je więźniowi, którego sam wypuściłeś! Wiesz jak to się nazywa?! To jest zdrada i dobrze wiesz czym jest karana. - Thor cierpliwie czekał aż Odyn skończy krzyczeć, nie pierwszy raz widział go wściekłego i wiedział, że próba przerwania mu nic nie da.
-Tak wiem, ale nie mogłem siedzieć bezczynnie, prosiłem cię o zgodę, jednak odmówiłeś mi nie podając żadnego powodu.
-Miałem powód! Próbowałem cię chronić przed twoją własną głupotą! Wiedziałem czego zażąda Hel. Wiedziałem, jakie są jej warunki. Czego dokładnie zażądała tym razem?
- Żeby Loki został w Niflheimie, ale pozwoliła po niego wrócić za cztery dni.
- A słyszałeś, żeby ktoś kiedyś stamtąd wrócił?
- Nie.
- A wiesz dlaczego? Bo  nie było takiej osoby. Nie jesteś pierwszy, który usłyszał podobną propozycję, oszukała cię, z tego miejsca się nie wraca. Jeżeli będziesz chciał tam wrócić i sam się przekonać, to cię nie zatrzymam, ale nie rób sobie nadziei.

***
Musiałam się czymś zająć przez te cztery dni, żeby nie myśleć o ostatnich wydarzeniach, postanowiłam ćwiczyć kontrolę nad swoimi zdolnościami, tak jak w Alfheimie. Znalazłam parę książek, które okazały się dosyć pomocne, większość czasu spędzałam więc na ćwiczeniach.  Szybko przekonałam się, że samodzielne ćwiczenia są znacznie trudniejsze, a chwilowy brak koncentracji może mieć nieprzyjemne konsekwencje, ale nie zamierzałam się poddawać.
Mimo wielu sprzeciwów udało mi się przekonać Thora, że wybieram się razem z nim do Niflheimu i nie zmusi mnie do siedzenia bezczynnie w Asgardzie i dłuższego czekania.
Byłam w tej krainie dopiero po raz drugi i miałam nadzieję, że już nigdy więcej tam nie wrócę. Nie wytrzymałabym w tym miejscu paru godzin, a o paru dniach wolę nawet nie myśleć. Hel siedziała na swoim tronie i wpatrywała się w przestrzeń przed sobą, z jej twarzy nie potrafiłam wyczytać żadnych emocji. Obok zobaczyłam Lokiego, siedział na czymś co wyglądało jak krzesło zrobione z ludzkich kości, przestraszyłam się bo nie dawał żadnych oznak życia, był okropnie blady, głowę miał opuszczoną, a oczy zamknięte. Podbiegłam żeby sprawdzić czy żyje...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz