niedziela, 22 maja 2016

Hej, wszystkim na początek kilka informacji. Wiem że ostatnio bardzo zaniedbałam bloga. Nie jestem z tego zadowolona, ale cóż, potrzebowałam przerwy (długiej przerwy). Do tego w kwietniu kończyłam szkołę, więc nie miałam głowy do pisania opowiadań. Mam coś dla was, ale nie jest to fanfiction, nie ma nic wspólnego z avengersami, Lokim itd. Jeżeli się spodoba to będę bardzo szczęśliwa, jeżeli nie. No cóż trudno. Jeżeli chodzi o "Co by było gdyby...?" nie porzucam pomysłu. Mam nadzieję, że uda mi się to skończyć. Przepraszam was bardzo za takie przerwy w postach, teraz chcę się już porządnie wziąć do roboty, mam nadzieję że mi się to uda. Pozdrawiam was wszystkich i chętnych zapraszam do czytania.
----------------------------------------------------------------------------------------

Prolog

Koszmar


Młody mężczyzna biegł przez ciemny las. Panowała  głęboka, ciemna noc, oświetlona tylko blaskiem księżyca w pełni. Słychać było tylko delikatne szeleszczenie liści poruszane spokojnym wiatrem i szybkie ciężkie kroki mężczyzny. Biegł już długo, na jego twarzy widać było kropelki potu, a oddech był szybki i nierówny. Jasne krótkie włosy przykleiły się teraz do czoła, niesamowicie intensywnie niebieskie oczy pełne były przerażenia i bólu. Koszulę miał rozdartą w kilku miejscach, a na plecach dwie spore plamy krwi. Gałęzie chłostały go po nogach i twarzy mimo to nie przerwał biegu. Obejrzał się za siebie, to co go goniło wciąż było tuż za nim, niezwykle blisko. Ogromny, czarny cień, dwa świecące punkciki, które zapewne były oczami, błyskały na czerwono. Nagle uciekający mężczyzna potknął się o wystający korzeń drzewa i z głośnym jękiem upadł na ziemię. Czołgał się przez chwilę po leśnej ścieżce, desperacko próbując uciec przed tym co go ścigało.
- Pomocy... - Wyszeptał, wyciągając przed siebie rękę, jakby chciał się czegoś złapać, gdy goniąca go postać chwyciła go za nogę i pociągnęła w tył.
----------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 1

Tajemniczy obserwator



- NIE! - Usłyszałam własny krzyk, który gwałtownie przerwał nocną ciszę, budząc pozostałych domowników. Usiadłam na łóżku i podciągnęłam nogi pod brodę, drżąc ze strachu. Kolejny koszmar w tym tygodniu. Do pokoju wpadli zaspani rodzice, zapalając światło. Zmrużyłam oczy, próbując przyzwyczaić się do mocnego oświetlenia.
- Znowu miałaś zły sen? - Zapytała mama z troską w głosie. Usiadła na brzegu łóżka i przytuliła mnie, widząc  że wciąż się trzęsę.  - Chodź napijesz się gorącego mleka, to cię uspokoi.
Elektroniczny budzik na szafce nocnej wskazywał szóstą rano.
- Dzięki mamo, nie trzeba i tak muszę już wstać. – Wygrzebywanie się z łóżka w zimny listopadowy ranek, nie było niczym przyjemnym. Rodzice wyszli już z pokoju, a ja skierowałam swoje kroki prosto do łazienki. Po szybkim gorącym prysznicu, ubrałam się w zwykły strój do szkoły i zeszłam na śniadanie. Mama stała przy kuchence i smażyła dla wszystkich naleśniki na śniadanie.  Wzięłam gorący jeszcze placek, posmarowałam dżemem truskawkowym i zaczęłam jeść w milczeniu. Ojciec obserwował mnie z nad czytanej gazety.
- Jesteś strasznie blada Lauro, może powinnaś porozmawiać o tych snach z jakimś lekarzem. – Zasugerował, jego troska nie została jednak dobrze odebrana. Te ostatnie koszmary sprawiły, że byłam niezwykle rozdrażniona.
- To tylko sen, nic mi nie będzie. – Odparłam, nie mając ochoty na dalszą rozmowę, na ten temat. Cieszyłam się, że rodzice tak o mnie dbają, jednak czasem moim zdaniem mocno przesadzali. Nie ja jedna na świecie mam koszmary senne, to zdarza się każdemu.
- Może chociaż odwiozę cię do szkoły? – Zaproponował nie zrażony moim tonem.
- Wolę pójść pieszo.  – Dokończyłam jeść naleśnika, spojrzałam na zegar, stwierdzając  że jeśli zaraz nie wyjdę to spóźnię się na pierwszą lekcję. Wzięłam więc plecak, pożegnałam się z rodzicami i szybko wyszłam z domu.

Droga do szkoły zdawała się ciągnąć w nieskończoność, może to przez brak porządnego snu, a może dlatego, że myślami wciąż wracałam do tajemniczego mężczyzny ze snu. Z jakiegoś nie znanego mi powodu martwiłam się o niego. Byłam pewna, że nie jest on jedynie wytworem mojej wyobraźni, ale rzeczywistym człowiekiem i  że naprawdę potrzebuje  pomocy. Tylko gdzie on teraz jest? I jak mogę mu pomóc? Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki.
- Hej, Laura! Słuchasz mnie w ogóle?
Nawet nie wiedziałam kiedy weszłam na teren szkoły i nie miałam pojęcia co przed chwilą mówiła przyjaciółka.
- Przepraszam Zuza, możesz powtórzyć?
- Mówiłam, że nie mamy pierwszej lekcji. Matematyczka  się rozchorowała. Szczęście co?
- Mhm… - Zazwyczaj taka wiadomość  niesamowicie by mnie ucieszyła, jednak nie tym razem. Zupełnie nie potrafiłam podzielić entuzjazmu przyjaciółki.
- Znowu miałaś ten sen? – Zapytała, patrząc na mnie podejrzliwie. Tylko Zuza wiedziała co dokładnie mi się śniło. Rodzice myśleli, że to tylko zwykłe koszmary. Tymczasem te sny łączyły się ze sobą. Jakbym obserwowała czyjeś życie, a konkretnie życie tego mężczyzny o niesamowitych, niebieskich oczach. Z tym że z każdym snem to stawało się okrutniejsze i coraz bardziej mnie przerażało. Chciałam zapomnieć, wymazać te obrazy z pamięci, ale w głowie wciąż je widziałam.
- Chodź, pójdziemy do kawiarni za rogiem i powiesz mi co tym razem widziałaś. – Mówiąc to przyjaciółka pociągnęła mnie za sobą.   Weszłyśmy do małej, ale bardzo przytulnej kawiarni. O tej godzinie było tutaj bardzo mało osób. Słychać więc było cichą, spokojną muzykę puszczoną w tle, a w powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy.  Usiadłyśmy przy stoliku niedaleko okna i zamówiłyśmy każda gorącą czekoladę.  Kiedy kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie, zaczęłam ze szczegółami opowiadać przyjaciółce cały sen od początku do końca. Zdumiewające było to jak dobrze pamiętałam każdy szczegół z tych dziwnych snów. Mimo że nie było tego wiele, wracanie myślami do koszmaru wywoływało u mnie dreszcze i przyspieszone bicie serca.
- Zuza, ja muszę go odnaleźć. – Powiedziałam , z naciskiem na to krótkie zdanie.
- Kogo? Tego faceta ze snu? – Przyjaciółka, popatrzyła na mnie jak na wariatkę, unosząc brwi ze zdziwienia.
- Nie parz tak na mnie. Może on naprawdę gdzieś tam jest i potrzebuje mojej pomocy? Ja muszę go odnaleźć.
- Daj spokój Laura, to był tylko sen. – Powiedziała zdecydowanie, patrząc mi przy tym w oczy. – Mnie się kiedyś śniło, że wygrałam w totka, a jakoś nie jestem milionerką.  – Dodała, usiłując nakłonić mnie do racjonalnego myślenia. Rozsądek podpowiadał mi, że Zuza ma całkowitą rację, jednak w głębi serca czułam, że nie mogę tego tak po prostu zignorować. Postanowiłam to sprawdzić, nie wiedziałam jeszcze jak, ale wiedziałam że znajdę jakiś sposób.
Wyszłyśmy z kawiarni dziesięć minut przed rozpoczęciem lekcji. Ten czas w zupełności wystarczał aby pokonać drogę do szkoły. Kiedy szłyśmy ulicą miałam nieodparte wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zauważyłam to już, gdy opowiadałam Zuzce mój sen. Rozejrzałam się i zobaczyłam mężczyznę opierającego się swobodnie o samochód, jego wzrok uważnie śledził każdy nasz ruch.
- Ktoś nas obserwuje. – Powiedziałam nachylając się do koleżanki  i porozumiewawczo kiwając głową w stronę mężczyzny. Wzrok Zuzki natychmiast powędrował w tamtym kierunku.
- Naoglądałaś się za dużo filmów. On pewnie po prostu na kogoś czeka.  – Odparła ze śmiechem, kompletnie nic sobie nie robiąc z moich obaw.
Odwróciłam się, żeby jeszcze raz na niego spojrzeć, nadal stał oparty o samochód, a ręce złożył na piersi. Nasze spojrzenia spotkały się na krótki moment, mężczyzna ledwo dostrzegalnie skinął głową, a kąciki jego ust powędrowały w górę. Odwróciłam się udając, że tego nie widzę, jednak kątem oka zauważyłam jeszcze coś co wywołało u mnie paniczny lęk. Byłam niemal pewna, że jego oczy na krótki moment błysnęły na czerwono. Zupełnie tak jak u postaci goniącej mężczyznę w moim śnie.

4 komentarze:

  1. Żyjesz!
    I jeszcze wracasz z genialnym opowiadaniem!
    Jesteś cudowna *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pierwszy rozdział się spodobał. Postaram się żeby każdy kolejny był tylko lepszy. Muszę też wpaść na twojego bloga bo dawno mnie tam nie było :(

      Usuń
  2. Walnę opinię, a co mi tam. Traktuję obie części jako całość. Po pierwsze - krótko dość, gdyby prolog i rozdział były osobno, to pewnie trudniej byłoby się wczuć w klimat. Ogólnie tylko to jakoś mi się nie spodobało, długość. Całość bardzo taka jakby (mam cholernie ubogie słownictwo po polsku, więc jakby jakieś słowo nie pasowało to nie bij. Polska język trudna język) elektryzująca, ta nagła zmiana klimatu z mrocznego i spooky (przepraszam za to słowo :( ) w luźniejszy, bardziej domowy wprowadza atmosferę. W ogóle atmosfera bardzo dobrze stworzona i napięcie dobrze wyporcjonowane (nie wiem, czy jest takie słowo :| ). Nie jestem jeszcze pewna co do bohaterki, zdaje się, że jest całkiem ciekawa (ale znowuż, krótko, więc jeszcze tego nie wiem). Poza tym cieszę się, że zaczęłaś to opowiadanie. Tematyka baaardzo mi odpowiada. No i myślę, że takie teksty dają większe pole do popisu niż fan fiction i, że znowu pokażesz jaki masz talent ;). Z niecierpliwością czekam na nexta.
    Pozdrawiam, Poss
    ps. Btw to ile masz lat? Nie wiem, czy już kiedyś to pisałaś, a zastanawiam się z jakim wiekiem idą twoje zdolności ;) Jak nie chcesz odpowiadać to nie naciskam ofc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dziękuję za tak długi komentarz, to niesamowicie motywuje i cieszy. Co do długości, jedne rozdziały są dłuższe inne krótsze, mam ich kilka w zapasie więc powinny pojawiać się regularnie. Jeżeli chodzi o wiek to mam 19 lat :)

      Usuń