środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 24

Musiałam przyznać, że uzdrowiciele tutaj potrafili zdziałać cuda. Na Ziemi zanim poczułabym się lepiej minęłoby zapewne kilka tygodni, o ile w ogóle zdołaliby mi pomóc. A tu proszę, kilka dni i mój stan mocno się poprawił. Do pełni zdrowia, wciąż trochę mi brakowało, ale oddychałam już w miarę normalnie i żebra też tak bardzo nie bolały. Jedynie oparzenia na dłoniach nie goiły się zbyt szybko. Wciąż bardzo bolały, gdy próbowałam poruszyć palcami, czy coś złapać. Skazana byłam na leżenie i patrzenie przed siebie. Wstałam raz, za zgodą uzdrowiciela, jednak po paru krokach zaczęłam mieć drobne problemy z oddychaniem i skończyła się moja wycieczka.
Bardzo ucieszyła mnie wizyta Anais. Udało nam się zachować w sekrecie przed Lokim, że pomogła mi przy próbie uwolnienia Thora. Jednak nie widziałyśmy się od tego czasu. Polubiłam ją, mimo naszej krótkiej znajomości. Ufałam jej jakbyśmy znały się już od kilku lat. Pierwszy raz miałyśmy okazję spokojnie porozmawiać, a nie wspólnie zastanawiać się jak ocalić komuś życie. Korzystałyśmy z tego, opowiedziałam jej trochę o moim życiu na Ziemi, a ona opowiedziała mi o sobie. Niestety czas przy żartach i opowieściach szybko minął i Anais musiała wrócić do swoich obowiązków. Gdy wyszła, wpadłam na pewien pomysł. Poprosiłam służącą, aby wieczorem przygotowała mi gorącą kąpiel. Obawiałam się najpierw, że się nie zgodzi, jednak nie napotkałam się ze sprzeciwem. Pozostało mi więc czekać do wieczora.

***

Władca Wanaheim, okazał się bardzo życzliwy i chętnie przyjął avengersów w swoim zamku. Nie chcieli tracić czasu, poprosili więc o rozmowę najszybciej jak się da. W miarę możliwości bez świadków. Njord doskonale wiedział, dlaczego tak bardzo im na tym zależy.
- Wejdźcie. - Powiedział, otwierając drzwi do niewielkiego, jasnego pomieszczenia. Było tam tylko biurko i kilka krzeseł. - Tutaj nikt nie będzie nam przeszkadzał. Domyślam się po co przybyliście, jednak chciałbym usłyszeć co dokładnie się się stało? - Powiódł ciemnymi oczami po wszystkich po kolei. Nie był już młody i widać było, że on również nie ma ostatnio lekko.
-Nie wiem zbyt wiele o tym co się działo po moim odejściu z Asgardu. - Zaczął Thor. - Byłem pewien, że Loki nie żyje, a królestwo zostawiłem pod opieką Odyna. Wszystko się wydało dopiero, gdy zaatakował Midgard.
- No właśnie, jak wyglądał ten atak? Ilu mniej więcej było żołnierzy? Jak dobrze byli wyszkoleni?
- Zaskoczył nas. - Odparł  Rogers. - Wszystko musiało być dokładnie zaplanowane. Z tego co wiemy żołnierze zaatakowali wszystkie najważniejsze punkty obrony. Uniemożliwili komunikowanie się, czy wezwanie pomocy. Byli świetnie wyposażeni i wyszkoleni. Gdy przyszli po nas walka praktycznie była już przegrana. 
- Powiem szczerze nie wygląda to dobrze. A nawet fatalnie. Rozumiem, że przyszliście tutaj prosić o pomoc w pokonaniu go. Niestety nie dysponuję armią na tyle liczną, żeby móc zaatakować Asgard. Nawet gdyby, to mamy jeszcze jeden problem. Thor, przed odejściem do Midgardu, zrzekłeś się dobrowolnie władzy. Prawo nie przewiduje, abyś mógł teraz zasiąść na tronie. Jeżeli nawet wygramy, królestwo pozostanie bez władcy i będzie jeszcze gorzej.- Njord odchylił się na krześle i przetarł twarz dłońmi. Wszyscy wiedzieli, że sytuacja jest beznadziejna, ale liczyli, że będzie można jeszcze coś zrobić.
- Musi być coś co możemy zrobić. Jakiś słaby punkt. Cokolwiek co możemy wykorzystać. - Powiedział Barton..
- A ta dziewczyna? - Odezwał się Stark. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - Ta, która wykradła jego berło z T.A.R.C.Z.Y, pomagała mu przy ataku na Ziemię i uratowała go w dniu, gdy uciekliśmy.
- Sądzisz, że to wciąż ta sama? - Zapytała z powątpiewaniem Wdowa. - Dlaczego, Loki miałby zabrać ją do Asgardu?
- Jestem pewien, że to ta sama dziewczyna. Może on do niej coś czuje? Można by to jakoś wykorzystać.
- Loki? Do śmiertelniczki? Nie wydaje mi się i skąd ta pewność?
- Ładna była to zapamiętałem. - Wdowa słysząc to zdanie tylko pokręciła głową z dezaprobatą. Najwyraźniej wciąż nie przekonana.
- On może mieć trochę racji. - Powiedział Thor. - Ta dziewczyna próbowała mnie uwolnić, ale nas złapali. Sądziłem, że Loki ją zabije, jednak nic jej nie zrobił.
- Wystarczy na dzisiaj. - Zarządził Njord. - Udam się jutro do Asgardu, spróbuję się czegoś dowiedzieć. Jak wrócę zdecydujemy co dalej.

***
Nadszedł upragniony wieczór. Przez moment nasłuchiwałam, czy ktoś nie nadchodzi. Z tego co zauważyłam przez ostatnie kilka dni miałam teraz co najmniej jakąś godzinę zanim ktoś przyjdzie. Ostrożnie zdjęłam opatrunki z dłoni. Moje palce wciąż nie były do końca sprawne dlatego zajęło mi to więcej czasu niż sądziłam. Wstałam czując tylko niewielki ból, więc było lepiej niż ostatnim razem. Zdążyłam zrobić zaledwie kilka kroków, gdy usłyszałam ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi.
- Zrobiłeś to specjalnie. - Stwierdziłam, zawiedziona, że z mojego planu nic nie wyjdzie.
- Ale co? - Loki był wyraźnie zaskoczony moim niezadowoleniem z jego wizyty.
- Przyszedłeś wcześniej niż zwykle.
- Sądziłem, że się ucieszysz.
- No tak, ale to oznacza, że z mojej kąpieli nic nie będzie.- Westchnęłam, spoglądając na drzwi do łazienki, gdzie czekała gorąca woda. Odwróciłam się z powrotem w stronę Lokiego, który szedł w moją stronę. Coś w jego spojrzeniu podpowiadało mi, że szybko sobie nie pójdzie.
- Kąpiel, tak?
- Taak... Właśnie, ale ty nie jesteś mi do tego potrzebny. - Dużo zastanawiałam się nad ostatnimi wydarzeniami. Nie potrafiłam tak po prostu zapomnieć o tym co chciał zrobić. Dlatego postanowiłam na razie dać sobie spokój z jakąkolwiek bliskością. Sądziłam, że będzie to łatwe, byłam pewna, że Loki wciąż jest na mnie zły. Jednak najwyraźniej nie, przynajmniej jego zachowanie na to nie wskazywało.
- Może jednak? -  Przesunął palcami po zapięciu od mojej sukienki, wyraźnie coś sugerując.  Po czym przyciągnął mnie bliżej. Zgodnie z moim wcześniejszym postanowieniem nie powinnam do tego dopuścić, albo go odepchnąć. Nie potrafiłam jednak się na to zdobyć. Dlaczego po tym wszystkim coś wciąż mnie do niego ciągnęło? Uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy i  to był błąd. To wcale nie pomogło zakończyć tej sytuacji. W momencie, gdy mnie pocałował wszystkie moje postanowienia szlag trafił. Jego palce znów powędrowały do zapięcia od sukienki, która chwilę później podobnie jak reszta ubrań wylądowała na podłodze.
- Co ty wyprawiasz? - Zapytałam, gdy wziął mnie na ręce.
- Wspominałaś, że chcesz się wykąpać. Ubrania nie są ci do tego potrzebne. - Stwierdził, kierując się  w stronę łazienki.
- Przyznaj się, po prostu znalazłeś pretekst, żeby mnie rozebrać.
- Nie potrzebuję pretekstu i tak mi nie odmówisz. - Powiedział, gdy siedziałam już w cieplutkiej wodzie.
- Akurat. - Wymamrotałam, oburzona i zanurzyłam się głębiej. Nie zamierzałam pozwolić, żeby zepsuł mi chwilę relaksu, dlatego przymknęłam oczy i kompletnie go ignorowałam. Loki najwyraźniej nie zamierzał dać mi zapomnieć o swojej obecności. Po chwili poczułam jak jego ręce przesuwają się po moim ciele od ramion w dół. Otworzyłam oczy i zgromiłam go spojrzeniem. Moja rosnąca irytacja, jednak tylko coraz bardziej go bawiła. Dlatego postanowiłam trochę zmienić taktykę, odprężyłam się i pozwoliłam mu kontynuować, mimo że poczynał sobie coraz śmielej.
Po pewnym czasie, gdy woda zrobiła się już znacznie chłodniejsza, uznałam, że pora zakończyć kąpiel. Loki pomógł mi wyjść i owinął mnie puszystym białym ręcznikiem. Nie dane mi było wrócić na własnych nogach, pozwoliłam się więc zanieść z powrotem do łóżka. Jednak wcale tam nie zostałam, tak jak Loki tego oczekiwał, tylko wstałam po drugiej stronie, wyjęłam czystą koszulę nocną z szafy, błyskawicznie naciągnęłam na siebie i wróciłam do łóżka. Momentalnie zakopałam się pod kołdrą po samą szyję.
- Chyba nie zamierzasz już iść spać? - Usłyszałam jego głos tuż przy moim uchu.
- Owszem i przy okazji udowodnię ci, że potrafię ci odmówić. Dobranoc. - Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu widząc jego zaskoczenie. Nie obyło się bez jeszcze kilku prób przekonania mnie, ale każda zakończyła się moim pełnym sukcesem, tak więc zasnęłam czując ogromną satysfakcje. 

4 komentarze:

  1. Czekałem, czekałem, czekałem, czekałem, czekałem, czekałem no i... wreszcie!!! :D :D :D Nie wiem jak ty to zakończysz, ale lepiej się postaraj! Jesteś w trudnej sytuacji, bo Avengers chcą zabić Lokiego, a z drugiej strony taka piękna relacja między nim i Amy. Jak z tego wyjdziesz? Nie wiem, ale masz się postarać! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem ciekawa jak to rozegrasz. Loki jak to Loki. Tylko że zrobił się... milszy? Choć i tak to Loki.
    Za to plusik dla Amy za oparcie się urokowi Lokiego. Pewnie większość z nas - fanek miała by z tym nie mały problem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za spam :)
    Zapraszam na opowiadanie o Avengers.

    http://everyone-has-a-demon.blogspot.com

    Osiem lat temu w małe miasteczko uderzył meteoryt. Przeżyły tylko dwie małe dziewczynki, a z miasteczka pozostało tylko wspomnienie.
    Teraz dziewczynki mają po osiemnaście i dziewiętnaście lat.
    Eve - miła, pomocna dziewczyna, która do tej pory próbowała prowadzić normalne życie.
    Rose - zazwyczaj wredna, irytująca, ale także sprytna. Gdy w końcu jest wolna, musi ciągle uciekać.
    Obie spotykają sie po wielu latach w słynnej agencji T.A.R.C.Z.A..
    Wszyscy sądziliby, że jako siostry powinny sie kochać i szanować. Jednak tak nie jest.
    Arogancja, złośliwość, a niekiedy bezwzględność Rose mają stworzyć mur, który nie dopuści do niej nikogo.
    Jednak nie wszystko idzie po jej myśli.
    Na jej drodze stają dwaj mężczyźni. Oboje chcą ją zmienić.
    Pytanie brzmi...
    Czy wybierze zło czy dobro.

    Dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka.

    Opowiadanie liczy dopiero prolog i mam nadzieje, że się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń