Część XV
Tymczasem na Jotunheimie.
Sif wyszła przez okno i rozejrzała się. Nigdzie nie było nawet śladu po olbrzymach, co ją zaniepokoiło. Środek usypiający, był silny, ale nie, aż tak, aby wszyscy w całym zamku zasnęli.
- O co tutaj chodzi? - Zapytała, gdy wszyscy już wyszli.
- Nie ma olbrzymów, więc powinniśmy się cieszyć. - Powiedział Volstagg.
- No właśnie, na dziedzińcu zawsze stoi co najmniej kilku strażników, a teraz jest tu całkowicie pusto.
- To pułapka. - Powiedział Hogun. - Nie powinniśmy wychodzić na dziedziniec.
- Dajcie spokój, nikogo tu nie ma, więc wynośmy się stąd, zanim ktoś nas zauważy. - Odparł Fandral.
- Więc idźcie. - Powiedział ktoś stojący w cieniu na dziedzińcu.
- Kim jesteś? Wyjdź z cienia i pokaż się. - Powiedział Thor.
- Nie ma takiej potrzeby, chciałem wam tylko coś powiedzieć.
- To mów.
- Chyba nie sądziliście, że daliśmy wam tak po prostu uciec, nie jesteśmy głupi. Cały czas byliście obserwowani, ale nie zamierzamy was zatrzymać, ani was ścigać, pozwolimy wam odejść.
- Dlaczego?
- Bo wychodząc z celi, sami skazaliście się na śmierć.
- Mów o co ci chodzi, albo spadaj. - Powiedział zdenerwowana Sif.
- Spokojnie, aż tak wam się spieszy, by zginąć? Już wszystko wyjaśniam. Mamy tu ostatnio problem z watahą śnieżnych wilków, do tej pory polowały, ale nigdy nie były tak agresywne jak ostatnio, bez swojej broni, będziecie dla nich łatwym łupem.
- Dlaczego nam o tym mówisz? - Zapytał Thor.
- Tak jakoś bez powodu, uznałem że powinniście o tym wiedzieć. Zawsze możecie spróbować drogi przez jaskinie, ale to chyba nie jest o wiele bezpieczniejsza droga. Jeszcze tylko jedno, jak uda wam się przeżyć to pozdrówcie tego, który was zdradził i załatwił wam tą przygodę.
- Jaki zdrajca? O czym ty gadasz? - Zapytał Thor.
- Jeszcze się niczego nie domyśliliście, naprawdę? Macie zdrajcę w Asgardzie, nie ukradliśmy tesseractu, dostaliśmy go w prezencie od jednego z assów, zawarł przy tym jakąś umowę z naszym królem.
- Kim on był? Jaką umowę?
- Przykro mi, ale mój czas dla was właśnie się skończył poza tym i tak powiedziałem wam już za dużo. Powodzenia.
- Czekaj, powiedz kto dał wam tesseract.
- Odszedł i my też musimy iść. - Powiedział Thor.
- Dokąd? Słyszałeś co on powiedział, nie mamy szans wydostać się stąd żywi. - Powiedział Fandral.
- Spróbujemy przejść jaskiniami.
-No dobra to chodźmy, zanim tu pozamarzamy.
Droga do jaskiń była spokojna, tylko co jakiś czas dało się słyszeć odległe wycie wilków.
- Co zamierzasz zrobić? - Zapytała Sif.
- O co ci chodzi? - Odpowiedział pytaniem na pytanie Thor.
- Wiesz dobrze o co mi chodzi i wiesz kto nas zdradził.
- Sądzisz, że to Loki?
- Nie, nie sądzę, ja to wiem.
- Wierzysz temu komuś na dziedzińcu, może to on kłamał.
- Dlaczego miałby kłamać?
- Nie wiem, ale nie wiem też czy to Loki nas zdradził.
- Czemu tak uparcie go bronisz?
- Nie bronię go, przekaże Odynowi, to co się dowiedziałem i to on zadecyduje co dalej. Koniec rozmowy.
Przeprawa przez jaskinie nie była łatwa. Korytarze były ciemne i wąskie, wiele z nich kończyło się ślepymi zaułkami. Olbrzymy nie korzystały z tych przejść, bo zbyt łatwo się w nich zgubić, zawsze wybierały okrężną drogę.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że kręcimy się w kółko? - Zapytał Volstagg., po dłuższym czasie.
- Wydaje ci się, te korytarze są po prostu do siebie bardzo podobne, a poza tym jest ciemno.
- Ktoś w ogóle wie gdzie jesteśmy?
- Mniej więcej. - Odparł Thor.
- To znaczy, że nie. Krążymy po tych jaskiniach, już chyba z godzinę, zgubiliśmy się.
- Gdybyś przestał na chwilę marudzić i spojrzał przed siebie, to zobaczyłbyś wyjście. - Powiedziała zdenerwowana narzekaniem Volstagga, Sif.
- No nareszcie, możemy się stąd wynosić.
- Nie ciesz się tak. - Powiedział Thor, pokazując na stado wilków.
- Jakim cudem te bestie dotarły tu przed nami, przecież cały czas słyszeliśmy je gdzieś za sobą.
- Znają te tereny lepiej od nas.
Wilki miały grube białe futro, chroniące przed zimnem i będące doskonałym kamuflażem, były o połowę większe od normalnych wilków. Życie w trudnych warunkach nauczyło je świetnie polować.
- Wygląda na to, że tu na nas czekały. Jakieś pomysły co teraz? - Zapytał Fandral.
- Trzeba zabić lidera, wtedy reszta stada ucieknie. - Odpowiedział Hogun.
- A który tu jest liderem? - Zapytał Thor.
- Dowiemy się gdy zaatakują, jeden nie weźmie udziału w walce, to jego trzeba zabić.
Wilki stały jeszcze przez chwilę, powarkując, jakby czekały na znak, że mają atakować. Po chwili zaatakowały, wszystkie równocześnie, jak na wydaną komendę.
Thor wyminął dwa, które rzuciły się na niego i zaczął rozglądać się, za tym, który nie bierze udziału w walce. Nie było trudno go znaleźć, stał w wyjściu z jaskini i przyglądał się walce, było widać, że jest najstarszy w stadzie. Jego futro było poszarzałe, a pysk poznaczony blinami po wcześniejszych walkach. Na zwierzęciem wisiało kilka sopli lodowych, na tyle dużych, że gdyby spadły zabiłyby wilka na miejscu. Thor postanowił to wykorzystać, strącił mjolnirem sople, jednak zwierzę uskoczyło, kłapnęło ostrzegawczo zębami i zaczęło przygotowywać się do ataku. Jednak zanim wilk zaatakował Thor rzucił mjolnirem ponownie, tym razem zwierzę nie zdążyło odskoczyć i dostało w głowę. Przez chwilę wilk rozglądał się, po czym upadł na śnieg, a z pyska popłynęła mu krew. Reszta stada po chwili przerwała atak, przez moment patrzyły raz na siebie, raz na swojego martwego przywódcę, jakby nie wiedziały co mają teraz zrobić, po czym uciekły do jaskini.
- Wynośmy się stąd, bo jeszcze zechcą wrócić. - Powiedziała Sif.
- Tak. - Odparł Thor. - Hemidallu otwórz most. - Po chwili wszyscy byli już w Asgardzie.