wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 13


Rano obudziłam się i zeszłam na śniadanie, Neira już czekała na mnie w ogrodzie.
- Witaj, gotowa na kolejną lekcję?
- No pewnie. Co będziemy dziś robić?
- Chciałam wyjaśnić sprawę twojego pochodzenia, w końcu ci to obiecałam i wiem jakie to dla ciebie ważne.
- Dowiedziałaś się czegoś więcej? - Zapytałam, naprawdę ciekawa odpowiedzi.
- Rozmawiałam z paroma osobami, jedna z nich chcę cię koniecznie zobaczyć. Sądzi, że znała twoją matkę.
- Naprawdę? To wspaniale, chodźmy do niej. - Powiedziałam bardzo podekscytowana. Skoro ta kobieta znała moją matkę, to może wie gdzie mogę ją znaleźć.
- Spokojnie, ta kobieta nawet jak na elfkę, jest już bardzo stara, więc ostrzegam, że rozmowa musi być krótka.
- Rozumiem.
- Dobrze, chodźmy więc. - Poszłyśmy do miasta i skręciłyśmy w jedną z bocznych uliczek. Neira wprowadziła mnie do małego domku, w środku unosił się zapach gotowanego obiadu. Dom składał się tylko z salonu i małego pokoiku, w którym na łóżku leżała starsza kobieta. Jej oczy były zamglone, włosy całkowicie siwe, a twarz pomarszczona.
- Witaj dziecinko, usiądź przy mnie. - Powiedziała drżącym głosem, gdy weszłam do pokoju. Wzięłam więc jedno z krzeseł i usiadłam przy łóżku. - Ale ty wyrosłaś, gdy ostatnio cię widziałam, byłaś niemowlęciem, w ramionach swojej matki.
- Skąd wiesz, że to ja skoro byłam wtedy taka mała?
- Widzę to moje dziecko. Jesteś tak podobna do swojej matki. Masz jej oczy, dokładnie takie same.
- Skąd znasz moją matkę? Opowiesz mi o niej? - Zapytałam, z każdą chwilą moja ciekawość rosła.
- Niecałe 20 lat temu, gdy byłam w okolicznym lesie i zbierałam owoce. Znalazłam pod drzewem młodą kobietę, nie była elfką, leżała tam wyczerpana, brudna i ranna, a w ramionach trzymała niemowlę. Pomogłam jej, zabrałam ją do domu, opatrzyłam,  leczyłam przez długi czas i zajmowałam się dzieckiem, aż wróciła jej część sił. Wtedy opowiedziała mi co się wydarzyło, była z plemienia Arrydów, jako jedna z nielicznych ocalała z masakry jaka dotknęła ich lud. Zostali zaatakowani nocą, przez dziwne stworzenia, jednak nie chciała powiedzieć dokładniej jak wyglądały, za bardzo się ich bała. Powiedziała, że nie potrafiła złożyć ofiary i nie zrobiła tego. Jednej nocy zginęli prawie wszyscy w tym jej mąż, który poświęcił się, żeby ona mogła żyć i ocalić dziecko. Poradziłam jej, żeby poszła do zamku i opowiedziała co się stało, ci którzy dopuścili się czegoś takiego, powinni odpowiedzieć, za swoje zbrodnie, jednak ona uparła się, że to bez sensu, że teraz już nikt nie może jej pomóc. Kilka dni później, po prostu zniknęła, zostawiając niemowlę i list w którym podziękowała za pomoc i poprosiła o znalezienie dziecku bezpiecznego domu. Zaniosłam więc dziecko do kapłanki, która oddała cię tym, którzy cię wychowali.
- To straszne, co ją spotkało. Ale dlaczego mnie zostawiła?
- Chciała cię chronić, nie chciała żebyś poznała prawdę. Chciała ci zapewnić normalne życie, bez zmartwień i strachu.
- Miałam prawo wiedzieć. - Powiedziałam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. - Czy ona żyje? Wiesz gdzie jest teraz moja matka?
- Przykro mi, ale nie. Zanim odeszła przysięgłam jej, że nigdy nikomu nie powiem o tym co się wydarzyło, jednak po tylu latach, sądzę, że powinnaś znać prawdę. A teraz przepraszam cię, ale muszę odpocząć.
- Dziękuję. - Powiedziałam, czując jak coraz bardziej chcę mi się płakać, wyszłam z domku i najszybciej jak mogłam, poszłam do swojego pokoju, gdzie przestałam powstrzymywać łzy, tak chciałam poznać prawdę, a teraz wolałabym, nigdy nie usłyszeć tej historii. Po pewnym czasie do pokoju weszła Neira.
- Jak się czujesz? - Zapytała z troską w głosie.
- Beznadziejnie, żałuje, że poznałam prawdę. Mogę zostać sama?
- Oczywiście, jakbyś czegoś potrzebowała to jestem w pobliżu. - Powiedziała kładąc mi rękę na ramieniu w uspokajającym geście i wyszła.
Leżałam tak jeszcze przez jakiś czas i w końcu zasnęłam, zmęczona płaczem. Spałam bardzo krótko i miałam dziwny sen, usłyszałam tylko: "Nie możesz tutaj zostać." I się obudziłam, rozpoznałam ten głos, brzmiał jak wtedy w ogrodzie, to był Morag, musiałam go znaleźć. Wstałam i przez jakiś czas chodziłam po korytarzach, w końcu zobaczyłam go przez uchylone drzwi jego pokoju, stał przy oknie, wyglądał na zamyślonego. Ostrożnie zapukałam i weszłam do środka.
- Hej, możemy pogadać? - Zapytałam trochę niepewnie.
- Wiem po co przyszłaś. Chcesz zapytać o te ostrzeżenia, prawda?
- Tak, skąd o tym wiesz? - Ten chłopak był dziwny i zaczynałam się go bać.
- Miałem sen, widziałem już tą rozmowę i wiem co się za niedługo wydarzy. Musisz odejść, nie narażaj nas na niebezpieczeństwo.
- O czym ty mówisz? Dlaczego mam odejść i dokąd?
- Nie rozumiesz, oni przyjdą po ciebie, już cię szukają, widziałem jak wyruszyli. Wszyscy o nich zapomnieli, nikt się ich już nie boi, ale ja ich widziałem. - Gdy to mówił, był przerażony, widziałam jak trzęsą mu się ręce.- On też przyjdzie ale...
- Tak? Co dalej?
- Nie wiem. Nie widziałem.
- Ale kto po mnie przyjdzie? Jacy oni? - Zapytałam, ta rozmowa coraz mniej mi się podobała, kiedyś nie wierzyłam w prorocze sny, ale po tym co przeżyłam to było całkiem normalne.
- Cienie, upiory nocy. Będą bezwzględne, bo boją się gniewu swego władcy.
- Trzeba, kogoś powiadomić.
- Nikt ci nie uwierzy. Nigdy nikt nie wierzy, a to się stanie, ja wiem. A teraz odejdź, chcę być sam.
Postanowiłam go zostawić, miałam wrażenie, że i tak nic mi już nie powie. Zastanawiałam się kto może powiedzieć mi coś więcej o tych upiorach. Czułam, że muszę z kimś pogadać, postanowiłam odwiedzić Sjenę, był już wieczór, więc powinna być w domu. Wróciłam do miasta i bardzo szybko znalazłam odpowiedni dom. Zapukałam i chwilę później w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętą Sjęnę.
- Hej, fajnie że przyszłaś, wchodź, moja mama upiekła ciasteczka. - Powiedziała, jednak jej uśmiech zniknął gdy zobaczyła, moje wciąż czerwone od płaczu oczy. - Coś się stało?
- Możemy pogadać? 
- Pewnie, chodź ze mną. - Powiedziała i zaprowadziła mnie do mniejszego pomieszczenia, w którym stało tylko łóżko i szafka nocna, na której paliła się świeca. - Siadaj i mów co się dzieje?
Zazwyczaj nie zwierzam się nowo poznanej osobie, jednak potrzebowałam z kimś pogadać, a Sjena bardzo chętnie mnie wysłuchała i pocieszyła. 
- Mam do ciebie pytanie. - Powiedziałam, po chwili milczenia jaka zapadła po mojej opowieści.
- Możesz śmiało pytać.
- Słyszałaś kiedyś o cieniach, czy upiorach nocy? - Sjena uśmiechnęła się do mnie.
- A co? Chcesz mieć czym straszyć rodzeństwo jak wrócisz do domu? Czy interesują cię fikcyjne postacie?
- Nie mam rodzeństwa, a dlaczego mówisz, że fikcyjne?
- No bo wszyscy wiedzą, że one nie istnieją, straszy się nimi małe dzieci, mi też jak byłam mała rodzice mówili, że przyjdzie upiór nocy i mnie porwie, jak będę niegrzeczna.
- Czyli nie ma możliwości, żeby były prawdziwe?
- Nie, widzę, że ktoś cię porządnie nastraszył. 
- Trochę. Pójdę już późno się zrobiło. - Powiedziałam wstając i idąc w stronę wyjścia.
- Dobra, wpadnij kiedyś to znowu pogadamy.
Gdy wracałam było już ciemno, więc od razu poszłam do siebie. To był długi dzień i miałam nadzieję, że szybko zasnę.

Tak jak obiecałam jest kolejny znacznie dłuższy rozdział, mam nadzieję, że wam się podobał.

1 komentarz:

  1. Oczywiście, że się podobał ^^ i czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń