wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 12


Po długich poszukiwaniach, Loki znalazł sposób na odzyskanie mocy, w księgach było ich kilka, jednak do jednego nie miał wymaganych składników i raczej nie znalazłby ich na ziemi, a drugie wymagało innego czarodzieja. Został mu więc ostatni sposób, który wymagał użycia run, było to dosyć ryzykowne, bo wystarczył jeden błąd, żeby runy zadziałały zupełnie inaczej. Pozostało jeszcze znaleźć miejsce, gdzie nikt nie będzie mu przeszkadzał. Postanowił zabrać się za to od razu, czym szybciej wydostanie się z tego miejsca tym lepiej.
- Dokąd to? - Zapytał Hawkeye, widząc, jak Loki kieruje się do wyjścia.
- Nie muszę ci tego mówić. - Odparł Loki i wyszedł z budynku, prosto na zatłoczony chodnik. Minął rok od czasu jak, był tutaj ostatnio i na ulicach wciąż widać było część zniszczeń jakie pozostawiła po sobie armia obcych. Po kilku godzinach, miał dosyć tłumu i hałasu jaki robiły ciągle przejeżdżające samochody, ale opłaciło się znalazł to czego szukał, był to stary opuszczony magazyn, do którego raczej nikt nie wchodził. Drzwi były uchylone, nie dało się ich zamknąć, bo ktoś poważnie uszkodził zamek. W środku znajdowało się jeszcze parę regałów, w kącie stały jakieś pudła. Było tam dosyć ciemno bo okna ktoś zabił drewnianymi deskami, jedynym źródłem światła, była migająca żarówka, która ledwo trzymała się na cienkim kablu. Rozejrzał się trochę po magazynie i postanowił wracać, na zewnątrz od dłuższego czasu było już całkowicie ciemno, a powrót zajmie mu trochę czasu.

W tym czasie w Stark Tower.
- Jak to nie powiedział gdzie idzie? - Zapytał Stark nerwowo chodząc po salonie.
- No normalnie, przecież sam mu powiedziałeś że nie musi. - Odparł Hawkeye.
- Wiem, ale może jednak trzeba było za nim iść. Przecież jak ucieknie, to Fury nas pozabija.
- Uspokój się, wymagamy od niego żeby przestrzegał zasad, więc sami też się do nich stosujmy. - Powiedział Kapitan Ameryka . - Jeżeli złamie te zasady, to wtedy będziemy działać.
- Jak złamie te zasady może być za późno na działanie.
- Zgadzam się z Kapitanem. - Powiedział Bruce. - Nie możemy kontrolować go na każdym kroku, bo tu zwariujemy.
- Niech wam będzie. Tylko potem mi nie mówcie, że nie ostrzegałem. - Odparł Tony i poszedł do swojego warsztatu. Musiał się czymś zająć.

Wiem, że ten rozdział wyszedł mi wyjątkowo krótki, dlatego jeszcze dziś pojawi się kolejny.  :)  

1 komentarz:

  1. To już się nie mogę doczekać szybkiego next'u ^^
    Pozdrawiam,
    Vivilet

    OdpowiedzUsuń