czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 14


Loki z samego rana wrócił  do magazynu, od razu zabrał się, za przerysowanie run, było to czasochłonne zajęcie, bo niektóre symbole były bardzo skomplikowane. Gdy skończył runy zapaliły się na czerwono, tak jak powinny jeżeli wszystko zostało dobrze zrobione. Teraz wystarczyło poczekać, na efekt, do kilku dni, powinien odzyskać większą część swojej mocy. Wrócił do Stark Tower, po kilku godzinach, spróbował użyć kilku zaklęć i żadne nie sprawiło większych kłopotów. Do tej pory tak jak mu kazali pozostawał na jednym piętrze, jednak teraz postanowił zobaczyć większą część budynku, zwłaszcza, że w domu oprócz niego, był tylko Stark, gdzieś w swojej pracowni. Spodziewał się, że gdy tylko, opuści to piętro, włączy się jakiś alarm, jednak nic takiego się nie wydarzyło, nawet ten irytujący komputer nie zaczął, nic mówić. Schodził więc coraz niżej, nie znajdując nic ciekawego, gdy już chciał wracać, zza jednych drzwi usłyszał dziwny głos, nie rozpoznał do kogo należał i Loki nie zrozumiał co ten ktoś powiedział. Ostrożnie uchylił drzwi i zajrzał do środka, zobaczył dziwną postać unoszącą się kilka centymetrów nad ziemią, ubraną w długą czarną szatę i kaptur. W pomieszczeniu panował, półmrok, co nie było normalne, w południe.
- Mógłbym wiedzieć, kim pan jest i jak się tutaj dostał? - Zapytał Stark, wyraźnie zły.
- To ja tutaj zadaje pytania. - Odpowiedziała dziwna postać, a jej głos był nieprzyjemny i chrapliwy.
- Posłuchaj, nie wiem kim jesteś, ani czego chcesz, ale masz natychmiast stąd wyjść.
- Nie tym tonem. A teraz mów gdzie jest dziewczyna?
- Jaka dziewczyna? Chyba pomyliłeś domy.
- Powtarzam ostatni raz. Gdzie jest dziewczyna?
- Przecież ci mówię, nie wiem gdzie jest dziewczyna, której szukasz, a teraz wynoś się z mojego domu.
- Moja cierpliwość się wyczerpała, zginiesz, skoro nie chcesz gadać.
- Już się boję, nie ty pierwszy mi grozisz. - Odparł Stark, wracając do pracy przy nowej zbroi, w tym momencie poczuł ostry ból w płucach, upadł na podłogę i zaczął kaszleć, próbował złapać oddech, jednak nie potrafił.
Loki wiedział, że jeżeli nic nie zrobi, to Stark się udusi, jednak wejście tam będzie oznaczało konieczność użycia magii i wszystko się wyda. Nie wiedział, czy poradzi sobie z tym stworzeniem, w tym momencie, było ono znacznie potężniejsze. Sam do końca nie wierzył w to co chciał zrobić, ale postanowił pozbyć się tego stwora.
- Zamknij oczy! - Zawołał, wchodząc do środka i po chwili pomieszczenie wypełniło się oślepiającym światłem, stwór zawył rozpaczliwie, jakby światło, go raniło po czym zniknął, nie zostawiając po sobie śladu.
- Co to było? - Zapytał Stark, gdy udało mu się trochę ochłonąć i złapać oddech.
- Coś czego nie powinieneś denerwować.
- Zaraz zaraz... skąd ty się tu wziąłeś? Nie powinno cię tu być i chyba przed chwilą użyłeś magii, jak? Skoro nie masz swojej mocy.
- Przed chwilą uratowałem ci życie, może jakieś dziękuje?
- Nie zmieniaj tematu. Wiem co zrobiłeś, nie jestem głupi.
- Czyli tak wygląda twoja wdzięczność za uratowanie ci życia? Teraz mnie zamkniesz i powiesz pozostałym?
- Powinienem... ale nie zrobię tego, nie powiem nikomu co tu się wydarzyło, tylko nie każ mi tego żałować.

Tony już następnego dnia pożałował, tego co zrobił, okazało się, że Loki uciekł, avengersi przeszukali już wszystko, jednak nic nie znaleźli, nie było żadnych śladów, niczego. Teraz siedzieli w kuchni i czekali na Furego, musieli go powiadomić, mimo że nikt nie miał na to ochoty.
- Może lepiej mu nie mówić? - Zapytał Hawkey, wpatrując się w blat stołu.
- Czego mają mi nie mówić? - Fury od razu zauważył, że stało się coś złego. Na chwilę zapadła, bardzo nieprzyjemna cisza. - No powie mi ktoś w końcu o co chodzi?
- Loki uciekł. - Powiedział w końcu Bruce.
- Co? Może ktoś powtórzyć, bo chyba się przesłyszałem.
- Niestety nie, uciekł i nie mamy pojęcia, gdzie może być, przeszukaliśmy już wszystko.
- Jak?! Jak udało mu się uciec?! Jest was tutaj pięciu i żaden z was niczego nie zauważył?!
- Udało mu się odzyskać moc. - Powiedziała Natasha.
- No jeszcze lepiej! - Wrzasnął Fury uderzając dłonią w stół, tak że avengersi podskoczyli na krzesłach. - Jak wyście go pilnowali?! Już zwykła nastolatka radziła sobie lepiej od was! Musicie coś wiedzieć, skupcie się, nie mówił czegoś, co wzbudziło by podejrzenia, nie zauważyliście czegoś dziwnego?
- Ja wiedziałem, że odzyskał moc. - Powiedział Tony, a wszyscy spojrzeli na niego zszokowani, tym co usłyszeli.
- Coś ty powiedział Stark? - Zapytał Fury, starając się zapanować nad nerwami.
- Wiedziałem od wczoraj.
- I postanowiłeś to trzymać w tajemnicy, bo?
- Gdyby nie on, byłbym martwy.
- To niczego nie zmienia! Nadal jest jednym z najniebezpieczniejszych przestępców jakiego znamy. Powinieneś od razu go zamknąć i mnie powiadomić.
- Przecież odzyskał moc i tak by uciekł.
- Po coś dostałeś te kajdanki z Asgardu, żeby w razie takiej sytuacji uniemożliwić mu ucieczkę. Najważniejsze teraz to odnaleźć go jak najszybciej, wszyscy moi agenci będą go szukać, wy też spróbujcie jeszcze coś znaleźć. Jak Thor się pojawi, ma od razu się do mnie zgłosić.
Fury wyszedł, a wszyscy odetchnęli z ulgą i jak najszybciej zabrali się do pracy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz