wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 7

Stałam tam, nie wiedząc, co mam o tym myśleć, ani tym bardziej co mam mu odpowiedzieć. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Najpierw myślałam, że zaraz usłyszę, coś w stylu żartowałem, ale nic takiego się nie wydarzyło. Głośno wypuściłam powietrze z płuc, nawet nie wiem, kiedy wstrzymałam oddech.
- Jeżeli to był żart, to nie był ani trochę śmieszny.
-Nie żartowałem. - Powiedział, znów podszedł bliżej i złapał mnie za ręce, nie czułam się pewnie, kiedy stał tak blisko, chciałam się cofnąć, ale za mną wciąż znajdowała się szafka. - Naprawdę cię kocham. - Dopóki tego nie powtórzył, myślałam, że coś mi się zdawało, ale nie, właśnie jakiś bóg psychopata wyznał mi miłość. W tym momencie usłyszałam otwierające się drzwi, momentalnie wyrwałam się Lokiemu i odsunęłam, jednak za późno. Mat stał przez chwilę w wejściu, mierząc nas badawczym spojrzeniem, po czym wzruszył ramionami i poszedł na górę, jakby nic nie zauważył.
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko na chwilę. - Zawołał ze schodów. Pobiegłam, za nim chcąc mu to jakoś wyjaśnić, chociaż sama nie wiedziałam jak.
- Zaczekaj, to nie tak jak myślisz. - Powiedziałam, gdy udało mi się go dogonić.
- Daj spokój. Przecież nie musisz mi się tłumaczyć, jesteś dorosła, a ja jestem twoim przyjacielem, nie ojcem.
- Mówiłam ci, że to nie tak.
- Nie tylko ty masz tutaj wyczulone zmysły. Słyszałem i widziałem wystarczająco dużo. A teraz przepraszam, ale mam zlecenie, którym powinienem się zająć. Będę dopiero jutro.
Zniknął w swoim pokoju, a po chwili wrócił gotowy do wyjścia. Mrugnął do mnie porozumiewawczo, na co ja tylko zgromiłam go wzrokiem. - Na razie, Romeo. - Powiedział mijając Lokiego i błyskawicznie zniknął za drzwiami. Nie miałam najmniejszej ochoty kontynuować przerwanej wcześniej rozmowy, ale tego dnia już chyba nic nie mogło mnie zaskoczyć. Wróciłam więc do salonu i usiadłam na kanapie.
- Jeżeli masz mi do przekazania więcej szokujących informacji, to mów teraz.
- Nie, ale nic mi nie odpowiedziałaś. - Powiedział, siadając obok mnie.
- A czegoś się spodziewał? Że rzucę ci się w ramiona? Prawie nic o tobie nie wiem. Nawet choćbym chciała, to nie potrafię ci zaufać, przez ciebie moi przyjaciele są w więzieniu, tylko dlatego, że nie zgodziłam się zabijać. Co będzie dalej? Zabijesz mnie, gdy zrobię coś, co ci się nie spodoba? Może się mylę, ale tak chyba nie traktuje się osoby, którą się kocha.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził.
- Trochę na to za późno. - Już chciałam wyjść, gdy usłyszałam dziwny hałas dochodzący z zewnątrz, zaczęłam nasłuchiwać, czekałam całkowicie skupiona na otoczeniu, po chwili dźwięk się powtórzył, bardzo cichy odgłos kroków. Powoli podchodziłam do okna, dałam Lokiemu znak, że ma się nie ruszać, Coś z niesamowitą szybkością, wpadło do środka, powalając mnie na ziemię i lądując kilka metrów dalej. Momentalnie podniosłam się z podłogi, częściowo się przemieniając. W tej postaci walka była łatwiejsza, niż gdybym przemieniła się zupełnie. Spojrzałam na przeciwnika, również był wilkołakiem.
- Czego chcesz Chasar? - Zapytałam, uważnie obserwując każdy jego ruch, zdążyłam go poznać miał własne stado, nigdy się nie dogadywaliśmy. Był bardzo przebiegły i niebezpieczny.
- Gdzie jest reszta twojego stada? - Uważnie rozglądał się po pomieszczeniu, cały czas jednak spoglądał na mnie. Nie zamierzałam go atakować ani prowokować do walki, był silniejszy ode mnie, nie miałabym dużych szans.
- Nie twoja sprawa. Mów, po co przyszedłeś i zabieraj się stąd.
- Nigdy nie obrażaj silniejszych od siebie. - W ułamku sekundy znalazł się przy mnie i złapał za gardło, nie dusił mnie, jednak mógł teraz w każdej chwili wbić mi pazury, przebijając tętnice.
- Zostaw ją. - Dłonie Lokiego otaczały dziwne zielone płomienie, Tylko go nie atakuj, nie atakuj. Powtarzałam w myślach, licząc, że choć raz, usłyszy moje myśli, wtedy kiedy powinien. Jednak się przeliczyłam, Chasara otoczyły takie same zielone płomienie, a chwilę później wyleciał tym samym oknem, którym wszedł, po czym runął na trawę, ryjąc sporą dziurę w ziemi.
- Zniszczyłeś mi trawnik. - Powiedziałam z udawanym wyrzutem do Lokiego. Jednak momentalnie spoważniałam Chasar nie odpuści takiej zniewagi. Powoli podniósł się z ziemi, machnął potężną łapą, jakby chciał kogoś przywołać. Na ten sygnał pojawiło się za nim jeszcze pięciu innych. No to już po nas. Pomyślałam, obserwując, jak szykują się do ataku.
Odskoczyłam w bok, unikając jednego ciosu i ręką zasłaniając się przed kolejnym. Nie dawali mi możliwości zaatakowania, cały czas zmuszając do uników i blokowania ciosów. Nagle ktoś podciął mi nogi, upadłam, uderzając, głową o podłogę, przed oczami pojawiły mi się czarne cienie, potrząsnęłam głową, żeby je przegonić. Przeturlałam się, żeby uniknąć pazurów Chasara, które z trzaskiem wbiły się w podłogę, tam gdzie jeszcze przed chwilą była moja głowa. Podniosłam się i również go zaatakowałam, jednak mój cios został przechwycony, Chasar trzymał mnie za nadgarstek i uśmiechał paskudnie, coraz mocniej zaciskał dłoń na moim nadgarstku, wykręcając go przy tym w nienaturalny sposób. Próbowałam się bronić, pazury drugiej ręki wbiłam mu w ramię, mając nadzieję na uwolnienie się. Jednak on zachowywał się, jakby w ogóle tego nie poczuł. Usłyszałam trzask i poczułam okropny ból, gdy kości w moim nadgarstku popękały, krzyknęłam i upadłam na kolana, z oczu mimowolnie popłynęły mi łzy. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Lokiego, żeby sprawdzić jak sobie radzi, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec. Puścił wreszcie moją rękę, która momentalnie zaczęła się regenerować, spróbowałam wstać, jednak zostałam powstrzymana silnym ciosem w brzuch, po którym skuliłam się na podłodze. Ostatnie co zapamiętałam z tej walki to potężny cios w głowę, po którym straciłam przytomność.

2 komentarze:

  1. Według mnie, Loki trochę zbyt szybko obdarzył ją jakimś uczuciem, lecz rozdział mi się podobał. Zwłaszcza scena walki.
    Jestem pod wrażeniem tego, jak je kreujesz. Lubię oglądać i czytać o bijatykach, lecz mi nje zbyt idzie ich wymyślanie. Tobie za to wychodzą fantastycznie :)
    Już czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że teraz może wydawać się to dziwne, jednak w późniejszych rozdziałach wszystko się wyjaśni :)

      Usuń