wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 8

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi, zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Byłam na pół przytomna i nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Miałam nadzieję, że to tylko listonosz, albo coś równie mało ważnego i zaraz wrócę do łóżka, ale się myliłam.
- Thor? Co ty tu robisz o tej porze? Sądziłam, że jesteś w Asgardzie.
- Przyszedłem sprawdzić jak sobie radzisz z Lokim. Mogę z nim pogadać?
- To może być trudne, bo go tutaj nie ma. - Powiedziałam powstrzymując ziewanie.
- Jak to go nie ma? To gdzie jest?
- Wszystko ci wyjaśnię, wejdziesz?
- No dobrze, ale nie masz z nim żadnych kłopotów? Wyglądasz jak byś nie spała całą noc. - Bardzo się nie pomylił, nie wiem o której wróciłam do domu, ale zaczynało już świtać.
- Spokojnie, Loki jest na razie zadziwiająco grzeczny.
- To dobrze, ale nadal mi nie powiedziałaś gdzie on jest? 
- Chwilowo w szpitalu.
- Nie bardzo rozumiem on raczej nie choruje, więc dlaczego jest w szpitalu?
Opowiedziałam co wydarzyło się ostatniej nocy, pomijając to o czym rozmawiałam z Amorą, nie chciałam teraz do tego wracać.
- To trochę nie podobne do Lokiego, spodziewałem się raczej, że skorzysta z okazji i gdzieś zniknie.
- Jak chcesz z nim pogadać to mogę cię zaprowadzić do tego szpitala i tak się tam wybieram.
- No dobrze.
Zadzwoniłam do Amelii, która bez problemu zgodziła się zająć przez chwilę Alexem. Po godzinie byliśmy w szpitalu, po drodze weszłam jeszcze do sklepu i kupiłam Lokiemu jakieś rzeczy na zmianę, nie mógł dalej chodzić w tym stroju, ludzie już wczoraj dziwnie na niego patrzyli, pokazałam Thorowi, do której sali ma iść i poszłam porozmawiać z lekarzem.
- Witaj bracie.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytał Loki nie kryjąc niezadowolenia.
- Przyszedłem sprawdzić jak się zachowujesz i jak na razie z tego co mi wiadomo to bardzo dobrze. Jak tam ramię?
- Nie twoja sprawa, ale skoro już tu jesteś to możesz mi się do czegoś przydać.
- Co ty znowu kombinujesz?
- Nic, potrzebuję paru książek, które są w Asgardzie, a ja nie mogę się tam dostać.
- Do czego ci te książki? 
- Zamierzam zamordować nimi wszystkich ludzi. - Powiedział sarkastycznie Loki. - Zastanów się do czego może służyć coś takiego jak książka.
- Zobaczę co da się zrobić.
- Widzę, że się nie pozabijaliście. - Powiedziałam wchodząc do sali. - Rozmawiałam z lekarzem, możesz już wyjść, ze szpitala.
- No nareszcie, próbowałaś kiedyś spać na tym co oni tu nazywają łóżkiem, już chyba podłoga jest wygodniejsza. - Uśmiechnęłam się, już dawno nie słyszałam, żeby ktoś tak marudził na zwykły pobyt w szpitalu. 
- Masz, przebież się, nie możesz dalej chodzić w tym stroju. - Powiedziałam, dając mu torbę z rzeczami. Loki jednak ominął mnie i wyszedł na korytarz. - A ty dokąd?! - Zawołałam za nim.
- No jak to dokąd? Do domu. Chyba nie liczyłaś, że założę te ciuchy.
- Dlaczego nie? Co z nimi nie tak?
- Bo nie, koniec rozmowy.
Wróciliśmy do domu, podziękowałam Amelii, za pomoc, Alex bawił się w swoim pokoju, więc miałam czas wyjaśnić sobie kilka rzeczy.
- Kim są Arrydzi? - Zapytałam, a Thor spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony pytaniem.
- Skąd o nich wiesz?
- To nie istotne, ale jest chyba parę rzeczy, o które powinnam o nich wiedzieć, prawda?
- Nie wiem, dlaczego tak nagle cię interesują, ten lud nie istnieje już od naprawdę długiego czasu. Dlaczego o nich pytasz?
- No nie wiem, może dlatego, że jedna z nich to moja matka.
-Powiedziałeś jej? - Zapytał Thor, mierząc Lokiego gniewnym spojrzeniem.
- Tym razem to nie ja.
- To nie on, zostaw go, a teraz czekam na jakieś wyjaśnienia.
- Nic ci nie powiedzieliśmy, bo nie mieliśmy pewności. Więcej mogą ci powiedzieć elfy w Alfheimie, oni wiedzą więcej na temat tego ludu niż my.
- Mogę ją tam zabrać. - Powiedział Loki.
- O nie bracie, ty zostaniesz tutaj, jeszcze tylko brakuje, żebyś wywołał kolejną wojnę. Podczas nieobecności Jesscki, zamieszkasz w siedzibie avengersów.
- Po moim trupie!
- Nie masz wyboru, albo to, albo wracasz do więzienia.
- Wcześniej chyba wspominałeś, że nie chcesz kolejnej wojny, a to nie najlepszy sposób, żeby jej uniknąć.
- Pojedziesz tam czy ci się to podoba czy nie, a jak spróbujesz uciec to wylądujesz w więzieniu i tym razem już nie uciekniesz.
- Co się stało? - Zapytał Alex, wychodząc, ze swojego pokoju.
- Nic, nie przejmuj się. Niektórzy po prostu nie potrafią się dogadać. Zaczekaj chwilkę. Czy wy możecie przestać się kłócić?! - Krzyknęłam i momentalnie zapadła cisza. - Dziękuję.
- Kiedy możesz wyjechać? - Zapytał po chwili Thor.
- Jutro wieczorem, jak wróci mama Alexa.
- Dobrze, to czekaj na mnie jutro w parku, a po południu ktoś przyjedzie zabrać Lokiego.
Thor wyszedł, a Loki zamknął się w swoim pokoju, wolałam tam nie wchodzić. Przygotowałam kolację, gdy kończyłam jeść, Loki wyszedł z domu. Miałam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego. Położyłam Alexa spać, usiadłam na kanapie przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś film. Minęła jakaś godzina i usłyszałam otwieranie drzwi.
- Gdzie byłeś? - Zapytałam, jednak nie dostałam żadnej odpowiedzi. Stwierdziłam, że pogadam z nim jak będzie w lepszym nastroju, Dokończyłam oglądać film i poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz