czwartek, 16 stycznia 2014


                                             Część II


Loki wciąż siedział na fotelu, był zszokowany tak nagłą reakcją dziewczyny. Przecież nie zrobił jej nic złego. "To Thora ojciec powinien tu przysłać a nie mnie.  Wiedział, że je nie nadaję się do rozmów z ludźmi, bo w ogóle ich nie rozumiem, poza tym oni mi nawet nie wierzą. Mają mnie za wariata, postać z jakieś mitologii, czymkolwiek to jest." Postanowił dać jej 5 minut, żeby ochłonęła, ale potem musi do końca wysłuchać.
Loki rozejrzał się po pokoju, salon był duży i jasny. Na podłodze leżały drewniane panele, a ściany pomalowane były na jasny żółty kolor. Na środku stała kanapa, a po obu stronach fotele. Przed kanapą stał mały stolik, na którym leżał pilot do telewizora wiszącego na przeciwległej ścianie.
Gdy trochę ochłonęłam podniosłam się z łóżka i spojrzałam na budzik, który stał na nocnej szafce tuż przy łóżku. Była 17:00 co oznaczało, że przesiedziałam z Lokim prawie cały dzień. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju, a za chwilę zobaczyłam Lokiego.
- Mogę wejść? - Zapytał.
- Niech ci będzie. - Nie miałam ochoty na jego towarzystwo, ale co miałam zrobić.
- Posłuchaj, wiem że trudno ci uwierzyć w to co powiedziałem, ale to jeszcze nie wszystko.
- Aha, świetnie. - Odpowiedziałam, wciąż trochę poirytowanym głosem. - Wiesz co? Nie jest mi trudno w to uwierzyć, ja po prostu nie potrafię. Daj mi jakiś dowód na to, że to prawda.
Przez chwilę jak by rozważał moje słowa po czym powiedział.
- Dobrze, udowodnię ci to. Patrz.
Prawie się przewróciłam. Ledwo skończył mówić, a tuż obok niego stał drugi Loki. Był identyczny, miał takie same czarne włosy, zielone oczy i dosyć bladą skórę. Był nawet tak samo ubrany. Jak odbicie w lustrze. Zauważyłam, że prawdziwy Loki patrzy na mnie i uśmiecha się jakby ktoś opowiedział mu dowcip. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jaką muszę mieć głupią minę.
- Jak ty to zrobiłeś?
- Taka magiczna sztuczka. Nic nadzwyczajnego. - Powiedział to tak obojętnie, jakby to co zrobił, było całkowicie normalne i jakby każdy tak potrafił.
- To było niesamowite! Naucz mnie tak!
W momencie zapomniałam o złości i podejrzeniach o kłamstwo. Zastąpiła je ciekawość i fascynacja.
Loki na mój entuzjazm tylko znacząco przewrócił oczami i westchnął. Po czym jego sobowtór zniknął.
-Dobrze, teraz mi wierzysz?
- Tak, tak oczywiście. Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć?
- Zanim przyszedłem tutaj obserwowałem kogoś. Nazywa się Amora i jest prawie tak potężna jak ja oraz niezwykle niebezpieczna. Podejrzewałem, że to ona ukradła Tesseract. Dotarłem za nią, aż do Jotuncheimu...
- Jotuncheim? To jakieś miasto w Asgardzie?
Loki zgromił mnie spojrzeniem, pewnie dlatego, że mu przerwałam.
- Właśnie zamierzałem ci wyjaśnić, ale mi przerwałaś.
- Przepraszam. Kontynuuj.
- Jotuncheim jest krainą lodowych olbrzymów, rządzonych przez Laufeya. Najwyraźniej czarodziejka zawarła z nimi sojusz. Niestety zostałem zauważony i musiałem stamtąd uciekać. Przed przybyciem tutaj zamierzałem wrócić jeszcze do Asgardu, lecz magia czarodziejki przeniosła mnie tutaj. Zanim się wydostałem trochę mnie poturbowali. Wiem jedno ona nie ma Tesseractu, ale na pewno go szuka, a my musimy go znaleźć przed nią.
- Zaraz, jak to my?
- Na te wyjaśnienia będzie jeszcze czas i na pewno nie ja będę ci to wyjaśniał i nie tutaj. To zbyt niebezpieczne.
- Słucham? Co masz na myśli mówiąc niebezpieczne? Czy coś mi grozi? Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?
Loki siedział i czekał. Ludzie go irytowali. Gdy tylko słyszeli o niebezpieczeństwie, zaczynali panikować. To się nazywa mieć obsesję na punkcie własnego bezpieczeństwa.
Możesz się uspokoić? - Zapytał już nieźle zdenerwowany tymi wszystkim pytaniami.
Właśnie wtedy usłyszeli czyjeś kroki, a po chwili wołanie.
- Jessica, wróciłam.
Spojrzałam na Lokiego, a on na mnie. Nie miałam pojęcia co robić, całkowicie zapomniałam o rodzicach.
- Kto to? - Zapytał Loki.
- Moja mama. Zostań tutaj. Muszę do niej iść, zajmę ją czymś i pomyślimy co dalej.
Zanim Loki zdążył coś powiedzieć dziewczyna wybiegła z pokoju i zamknęła drzwi.
W drodze do kuchni układałam sobie w głowie co powiem mamie. Myślałam o koledze z klasy, ale to odpadało Loki wyglądał na starszego. Może powiem, że to mój chłopak, nie to głupie, przecież prawie go nie znam. Po wejściu do kuchni mój żołądek boleśnie się ścisnął, spojrzałam na zegarek była 20:30, a ja od rana nic nie jadłam. Mama od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Jessica, co się dzieje? Boli cię coś?
Moja mama jest czasem nadopiekuńcza i zachowuje się jakbym miała 7 lat, a nie 17.
- Wszystko dobrze mamo. Czuję się już znacznie lepiej.
- Zrobię ci kanapki i przyniosę do pokoju, chcesz?
- Dziękuję mamo, poradzę sobie. - powiedziałam szybko, nie mogłam pozwolić, żeby poszła do mojego pokoju, przecież był tam Loki.
- Odpocznij sobie, jesteś pewnie zmęczona po pracy. Ja siedziałam przez cały dzień, więc robienie kanapek to nie problem.
Mama tylko się uśmiechnęła, poszła do salonu i włączyła telewizor. Zabrałam się za robienie kanapek. Wyciągnęłam chleb, masło, ser i pomidory. Zrobiłam więcej kanapek, niż byłam w stanie zjeść. Pomyślałam, że Loki pewnie też nieźle zgłodniał. Chociaż, czy bogowie jedzą kanapki z serem i pomidorem? Zabrałam jeszcze dwie szklanki z sokiem owocowym i poszłam na górę. Gdy weszłam do pokoju Loki, aż podskoczył na łóżku. Musiał zasnąć gdy mnie nie było.
- Przepraszam. Nie chciałam cię obudzić. Przyniosłam nam kanapki i sok owocowy. Mam nadzieję że ci zasmakuje, bo nie mam pojęcia co zwykle jadasz.
- Chyba się nie otruję prawda?- Uśmiechnął się i wstał. Dostawiłam do biurka drugie krzesło, na którym zwykle leżał stos brudnych ubrań, ale mama na szczęście wczoraj robiła pranie, więc je zabrała. Dopiero gdy zaczęłam jeść uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam głodna. Loki o dziwo zjadł bardzo mało, sądziłam że będzie miał "boski" apetyt, a tu takie zaskoczenie. Chyba nawet zjadł mniej ode mnie.
- Aż takie złe? - Zażartowałam.
- Nie, było całkiem smaczne. Nigdy nie jadam dużo, nie jestem Thorem.
Zaśmiałam się. Był całkiem sympatyczny, jak na boga zła. A może to tylko moje wrażenie, nie znałam go zbyt długo. Może był dla mnie miły tylko dlatego że musiał. Na pewno był bardzo tajemniczy na przykład gdy pytałam o jego prawdziwą rodzinę , odwarknął tylko, że to nie mój interes.
- Musimy wykombinować ci jakieś posłanie, przecież nie będziesz spał na podłodze.
Zastanowiłam się przez moment, po czym zaczęłam grzebać w szafie.
- Czego tam szukasz?
- O właśnie tego. - Oznajmiłam i pokazałam mu śpiwór. - Wiem, że jesteś przyzwyczajony do wygodnego łóżka, ale do pokoju gościnnego nie mogę cię zaprowadzić, bo rodzice mogliby coś zauważyć. To i tak cud, że to wszystko się jeszcze nie wydało.
- Jedną noc wytrzymam. Jutro wieczorem i tak wyjeżdżamy.
- Zaraz, zaraz jak to wyjeżdżamy? - Zapytałam kładąc nacisk na ostatni wyraz.
- Owszem, wieczorem zjawi się tutaj mój brat i zabierze nas do Asgardu. Tam ci wszystko wyjaśnią. Ja nie zamierzam, miałem cię tylko znaleźć i upewnić się, że nie znalazła cię Amora, to wszystko. Mam przecież dużo ciekawsze zajęcia niż niańczenie jakieś małolaty.
Gdy to mówił  jego głos był inny niż dotychczas, taki zimny i obojętny. jego twarz nie wyrażała, żadnych emocji.
- Ale rano powiedziałeś, że zostaniesz tutaj przez kilka dni.
- Plany się pozmieniały, nie możemy tak długo zwlekać.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja mam dom, rodzinę, szkołę i nie mogę sobie tak po prostu wyjechać.
- Zgłoś ten problem mojemu bratu, nie obchodzi mnie to.
Miałam już dosyć tej rozmowy. Odłożyłam śpiwór na ziemię, zabrałam swój ręcznik, piżamę i wyszłam z pokoju. Wzięłam bardzo długi, gorący prysznic podczas którego analizowałam wydarzenia dzisiejszego dnia. Gdy wróciłam Loki leżał już w śpiworze, nie odezwał się i nie poruszył. nie wiedziałam czy śpi czy jest na mnie zły. Położyłam się więc do łóżka wcześniej niż zwykle i zgasiłam nocną lampkę.

  

2 komentarze:

  1. Ale dziwnie się czuje. Zazwyczaj nie poprawiam nikogo, bo nie widzę błędów ( a jak widzę to znaczy że jest naprawdę źle, ale ty się nie przejmuj. Nie ma czym)

    Nie wiem czy mylisz narrację, czy to maja być myśli Lokiego. W pierwszym akapicie używasz narracji 3-os i 1-os.
    "Przecież nie zrobił jej nic złego. To Thora ojciec powinien tu przysłać a nie mnie."
    Nie wiem czy się pomyliłaś w narracji. Czy może drugie zdanie to myśl Lokiego, bo jeśli jest to myśl to powinnaś ją jakaś wyróżnić np: " ". Wtedy wiadomo będzie że jest to myśl bohatera.

    To zauważyłam tylko w pierwszym akapicie tego rozdziału. Oprócz tego nie znalazłam żadnych błędów. Nie mam także nic do twojego stylu pisania. Ktoś na wyższym szczeblu pisania pewnie by coś do tego miał, ale nie ja.

    Idę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za zwrócenie uwagi. Sprawdzałam, ale nie zauważyłam, że nie wzięłam tego w cudzysłów.
      Cieszę się, że się podoba.

      Usuń