sobota, 15 lutego 2014

                                                   Część IX




Olbrzymy zbliżyły się już na tyle, że mogliśmy z nimi porozmawiać.
- Nie mamy wrogich zamiarów i nie chcemy kłopotów. - Powiedział Thor.
- Ale je macie asgardczycy. Włamaliście się do naszego zamku, zabiliście dwóch strażników i ukradliście naszą własność.
- Tesseract powinien być w Asgardzie. Skąd go macie?
- Nie musimy odpowiadać na twoje pytania synu Odyna, wkroczenie na teren Jotunheimu  i zabicie naszych przyjaciół oznacza wojnę. Szykujcie się na śmierć.
Na te słowa w rękach olbrzymów pojawiły się lodowe miecze i topory, a ich czerwone oczy rozbłysły rządzą mordu. Stało się to czego najbardizej się obawiałam, rozpoczęła się walka. Jeden z olbrzymów rzucił się na mnie z zaskakującą szybkością, jednak udało mi się uniknąć jego ciosu. Pamiętałam co mówiła mi Sif na treningu, ich ciosy były na pewno zbyt silne, abym mogła je sparować. Chciałam zaatakować, jednak olbrzym nie dawał mi na to najmniejszych szans, cały czas słyszałam świst topora, tuż przy mnie i ciągle się odsuwałam. Przy ostatnim uniku potknęłam się o jakiś wystający kamień i upadłam na plecy. Zobaczyłam topór unoszący się nad moją głową i w tym momencie olbrzym po prostu się rozpadł. Udało mi się dostrzec, jak mjolnir wraca do Thora, a ten przygląda mi się zaniepokojony. Kiwnęłam tylko głową na znak, że nic mi nie jest i wstałam. Rozejrzałam się, uświadamiając sobie jakie małe mamy szansę na wygraną. Wszyscy tutaj, oprócz mnie są doskonale wyszkolonymi wojownikami, a Loki włada potężną magią. Jednak olbrzymy też pokazywały co potrafią, a poza tym ciągle ich przybywało. Chwila nieuwagi, okazała się największym błędem, jaki popełniłam tego dnia. W ostatnim momencie zobaczyłam, jednego z tych potworów idącego z mieczem w moją stronę. Próbowałam wykonać unik, lecz nie zdążyłam, poczułam jak ostrze przebija mi brzuch.  A więc jednak tutaj zginę. - Pomyślałam. Po chwili olbrzym wyszarpnął ostrze z mojego ciała, a ja poczułam, jak ciepła krew rozlewa się po moim brzuchu i straciłam świadomość. Thor widząc co się stało podbiegł do mnie rozwalając lodowych olbrzymów stających mu na drodze. Rozejrzał się, po czym krzyknął.
- Loki!
- Czego chcesz? Zajęty jestem!
- Chodź tutaj natychmiast!
Loki niechętnie posłuchał brata i udał się w jego kierunku. Gdy zobaczył ranną Jessicę w jego ramionach zaklął po asgardzku, kopinął kamień leżący przed nim.
- Mówiłem ci, że ona nie jest jeszcze gotowa, ale nie ty oczywiście musiałeś postawić na swoim.
- Przestań się wymądrzać. Natychmiast teleportuj się z nią do Asgardu i każ medykom ją wyleczyć. - Rozkazał Thor.
- Zwariowałeś? W takim stanie nie przetrwa podróży. - Odparł Loki.
- To użyj swojej magi, aby ją wyleczyć. Nie obchodzi mnie co zrobisz, ona ma żyć.
- Spróbuję, ale musisz zapewnić mi trochę spokoju.
- Bardzo zabawne, w samym środku walki?
- Czy wyglądam jakbym żartował? Rusz się barani łbie, albo ona tutaj umrze.
- Ile czasu potrzebujesz?
- Nie wiem. Idź już! - Wrzasnął Loki, po czym skupił się na zaklęciu uzdrawiającym. Wiedział, że przy takich obrażeniach nie wiele to da, ale powinno pomóc przetrwać podróż.
- Co z nią? - Zapytał Thor po chwili, pilnując aby olbrzymy nie przeszkadzały Lokiemu.
- Powinna teraz przetrwać podróż.
- Jak to powinna?
- Nie jestem pewien. Nie da się wyleczyć magią, aż tak poważnych ran.
- No dobra, to zabieraj ją stąd. 
- Muszę dotrzeć do najbliższego przejścia do Asgardu.
- O czym ty gadasz? Teleportuj was stąd.
- Przecież nie mogę tak po prostu teleportować się do innego świata. Nie mam, aż takiej mocy. - Odparł Loki zirytowany głupimi żądaniami brata.
- Gdzie jest to przejście?
- Niedaleko, ale dzieli mnie od niego trochę lodowych gigantów. Nie mogę walczyć z dziewczyną na rękach.
- Sif! - Zawołał Thor.
- Co się stało? Nie radzisz sobie? - Odparła wojowniczka podchodząc bliżej.
- Musisz eskortować Lokiego, aż do przejścia do Asgardu, a potem tu wrócić.
Sif spojrzała tylko na zakrwawioną Jessice i od razu pojęła co się wydarzyło.
- Ruszajmy. - Powiedziała i zaczęła przedzierać się między olbrzymami. Loki rzucił naokoło siebie zaklęcie tarczy, aby móc bezpiecznie podążać za wojowniczką.
- Idziemy za wolno, ona słabnie. - Powiedział po pewnym czasie.
- Przecież robię co mogę. - Warknęła Sif. - Daleko jeszcze?
- Nie, musimy tylko dotrzeć do tamtej groty przed nami.
- Jeżeli tam z tobą pójdę to oni wejdą za nami. To już nie daleko, możesz się tam teleportować? - Zapytała Sif.
Loki spojrzał na Jessice, cały czas powoli uchodziła z niej krew, a dziewczyna robiła się coraz bledsza.
- W jej stanie to nie jest dobry pomysł, ale nie ma innego wyjścia.
- To idź, ja ich tutaj zatrzymam, a potem wrócę do reszty.
Loki zniknął i pojawił się w jaskini. Plan podziałał olbrzymy zajęte walką z Sif, nawet nie zauważyły jego zniknięcia. Odłożył Jessice na ziemię, podszedł to tylnej ściany jaskini i zaczął się jej uważnie przyglądać. Po dłuższej chwili znalazł szczelinę na tyle dużą, że mieścił się w niej dorosły człowiek. Normalnie nikt nie zwraca uwagi na takie szczeliny, bo na skalnych ścianach jest ich pełno. Jednak on wiedział, że to magiczny portal, wyczuwał jego potężną moc i podróżował już takimi przejściami. Wrócił po dziewczynę i pewnym krokiem wszedł do portalu. Błysnęło oślepiające światło, a zaraz potem nastąpiła całkowita ciemność. Loki poczuł jak coś ciągnie go we wszystkie kierunki, jakby przejście chciało rozerwać go na kawałki. Właśnie dlatego podróże Bifrostem, były znacznie przyjemniejsze. Istniało jeszcze jedno ryzyko, nigdy nie wiadomo dokąd dokładnie prowadzi dany portal. Tym razem na szczęście wylądowali w jednej z nieużywanych komnat pałacu. Loki ułożył dziewczynę na łóżku i sprawdził jej stan. Efekty były do przewidzenia, rany ponownie się otworzyły i zaczęły obficie krwawić, poza tym dziewczyna była już bardzo blada i z trudem samodzielnie oddychała. Loki znów użył zaklęcia leczącego i krwawienie trochę ustąpiło, jednak jeżeli dziewczyna natychmiast nie otrzyma fachowej pomocy to na pewno umrze. Loki wyszedł   na korytarz i pierwszemu napotkanemu strażnikowi kazał natychmiast wołać medyków, po czym wrócił do komnaty, w której zostawił Jessice. Po chwili, która zdawał się trwać całą wieczność przybyli medycy i kłamca musiał wyjść. 

1 komentarz: